Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1357.92 km (w terenie 50.00 km; 3.68%)
Czas w ruchu:65:57
Średnia prędkość:20.59 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:67.90 km i 3h 17m
Więcej statystyk
  • DST 229.67km
  • Teren 20.00km
  • Czas 10:51
  • VAVG 21.17km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia i Mazury: Silec-Ostrołęka

Niedziela, 29 czerwca 2014 · dodano: 30.06.2014 | Komentarze 1

Rano, przebudziłem się około 3ciej - jest jasno jak w dzień. Daje sobie jeszcze 2 godz. O 6.30 śniadanie, kawa i o 7mej jestem na kołach. Miejscówka byłaby naprawdę spoko, gdyby nie mrówki i brak dostępu do jeziora. Kurcze wielka szkoda. Po drodze do Sztynortu cały czas są jakieś remonty dróg i kilka odcinków z sygnalizacją wahadłową. Dojeżdżam do Sztynortu, a tam port zawalony łodziami, żeglarze pewnie po upojnej nocy jeszcze śpią, bo ludzi brak.  Korzystam z darmowej łazienki i robię sobie mycie. Ufff od razu lepiej. Tutaj też na hamaczku robię sobie jeszcze 10 minutową przerwę. Ludzi przybywa, powoli wychodzą do łaźni.
Trasa ze Sztynortu do Pozedrza prowadzi przez lasy i łąki pomiędzy dwoma jeziorami - Dargin i Mamry. Przejeżdżam ten kawałek pochłaniając klimat miejsca. Na drodze do Kruklanek mijam kilka samochodów WRC - czyżby jakiś rajd? Włączam radio i okazuje się, że mamy 71 Rajd Polski - co za ignorant! Kilka takich samochodów mija mnie porykując. Nie pasują mi tutaj. Za Kruklankami masa samochodów chyba goni naszych rajdowców, nie wiem, chyba  chcą jak najszybciej dotrzeć i zająć dobre miejsca. Śmiesznie to wygląda. Najpierw w miarę spokojnie rajdowcy, a potem szybko, skuleni jak larwy w swoich podrasowanych kosiarkach amatorzy prędkości. Oczywiście rower nie pasuje tutaj i basta. Dobra - oby jak najszybciej stąd się wydostać. Kieruje się na Wydminy, a tam znak, że droga podczas rajdu zamknięta. Ku.. Jadę, kilka km nie wiem po co, by wreszcie napotkać policjantów którzy bardzo miło instruują mnie jak ominąć rajd itd. Okazuje się, że biegnie dokładnie moją trasą. No cóż, na szczęście mam do nadrobienia jakieś 10 km, więc wielkiego bólu nie ma. Tylko ten pociąg... Jadę, wg instrukcji, wjeżdżam do lasu, przępiekny klimat, cisza i doskonałe zapachy. Droga też pomimo że w lesie, w miarę utwardzona więc pokonuję ją bez problemów. Przynajmniej od tego wiatru odpocząłem. Dojeżdzam do Wydmin, zaczyna znowu kropić. Nie zastanawiając się długo, zajeżdżam pod parasole do okolicznej restauracji. Zamawiam zestaw śniadaniowy za 10 pln, a ta jajecznica, pomidory z cebulką, chlebek, herbatka. Tego mi było trzeba. Zjadam, odpoczywam, deszcz przestaje padać, po czym wjeżdżam na trasę do Orzysza i Pisza. Tam samochodów już jest bardzo sporo, wiatr wieje mocno, teren pofalowany i za chwilę dopada mnie kryzys.Do tej pory miałem bardzo mało odpoczynków - najdłuższy chyba z 15min i powoli  zaczynam to odczuwać. Muszę odpocząć, zebrać myśli i zastanowić się jak jechać dalej. Może nie warto się tak spieszyć. Postanawiam jednak spróbować - jak to mówią głupi ma zawsze szczęście - zobaczymy..Po drodze pytam jeszcze miejscowego czy trasa, którą wybrałem jest ok, podobno nie - przez las, można zabłądzić itd - ale jakoś tym razem nie wierzę Panu i jednak jadę po swojemu. I to był dobry wybór - droga - mocno ubity szuter - gdzie niejedna wojewódzka nie jest taka równa, a tutaj las i super klimat. Doga prosta jak kij - nie wiem o Panu chodziło.
Naładowałem się też tym kawałkiem, może do Ostrołęki wystarczy. Jak zdążę to naprawdę na styk. Gdyby nie fakt, że Asia się źle czuję, pewnie olałbym ten fakt i spokojnie jechał przed siebie. A tak - ciśniemy. Cały czas po wiatr.. W Piszu krótki odpoczynek, potem Kolno - jedno z gorszych miejsc i już wojewódzką trochę w innym kierunku z wiatrem z boku do samej Ostrołęki. Tutaj jest już lepiej, choć wiem że niestety zabraknie mi jakieś 30 min. Ale popylam. A nóż pociąg się spóźni czy coś. Ten kawałek też fajny bo pośród pól i lasów , ale droga fatalna. Jestem wypompowany. Pociąg miałem o 20.58 i dokładnie o tej porze mijam tablicę z napisem Ostrołęka. A dworzec pewnie jest na jakimś zadupiu jak znam życie... i mam rację. Dojeżdzam i od razu przypominam sobie że już tutaj kiedyś kiblowałem w nocy. A dworzec to po prostu rudera, zamknięta na trzy spusty. Nigdzie nie ma ławek - nawet na peronach. Jest na szczęście sklep w który kupuję piwko, chipsy i wodę. Najbliższy pociąg mam o 2.44. W międzyczasie okazuje się, że nie dogadałem się Asią co do autobusów i mam podobno coś o 21.20. Pytam miłego Pana czy daleko do dworca PKS, okazuje się że nie. No to pędzę, dopingowany przez miłego Pana. Na dworcu, oczywiście kicha - autobusu nie ma, ale Aśka mówi, że jest jeszcze jakiś do Krakowa przez Zachodnią o 22.50.Faktycznie coś takiego jest, więc czekam. Deszcz jak to było przez cały dzień, kropelkuje co kilkanaście minut. Ludzi brak, na rozkładzie pisze, że jeździ w wakacje - no to chyba już są wakacje myślę sobie. W necie też jest ten autobus. Musi się udać - myślę. 22.50 cisza, 23ta, 23.10 cisza. Siedzę, bo i tak nie mam nic lepszego do roboty, a po Ostrołęce nie chcę mi się jeździć - bo to niezła dziura. Coś podjeżdża na 7my, tablica Kraków - nie wierzę. No to teraz na kota ze Shreka. "Weźmie mnie Pan z rowerem? eeee, no widzisz Pan że nie ma miejsca.. "(skąd ja to znam..). Ile razy to już przerabiałem, ale czuję że się uda. "Dobra pakuj się". Rower pakuję do środka autobusu - podobno w lukach nie ma miejsca, daję w łapę 17 pln za rower i jadę. Wyszło 50 pln - dużo drożej jak KM, ale trudno.
Podsumowując ten dzień: W połowie drogi odczułem trudy dnia wczorajszego, nieustający wiatr, mało przerw i ciągłe myślenie o tym, czy zdążę spowodowały, że do Ostrołęki przejechałem na oparach. Już dawno nie byłem tak wypompompowany. Na domiar złego pod koniec zaczęło mi uciekac powietrze z tylnego koła - i musiałem dwa razy dopompowywać  podczas drogi. Sama trasa fajna, wyłączjąc odcinki żółte i czerwone. Tam ruch bardzo duży i sporo wyprzedzania na gazetę. Odcinki lesne, polne - przepiekne i to one były mi tylko motorem na następne km. Najciekawsze miejsce trasa do Wydmin przez las i Sztynort.
Podsumowując cały wyjazd -  super (dużo odcinków wzdłuż czerwonego, żółtego i niebieskiego szlaku), gdyby nie ten wiatr. Ale tak już czasmi jest - nawet jak wszystko zaplanujesz....aa i pierwszy raz w życiu byłem na mazurach i nie pływałem...
Tia, planujemy ;-)
Tia, planujemy ;-) © LeeFuks
Sztynort od strony Dargina
Sztynort od strony Dargina © LeeFuks
A tutaj od strony jez.Mamry
A tutaj od strony jez.Mamry © LeeFuks
Z rana jak widać ruch jak na Marszałkowskiej
Z rana jak widać ruch jak na Marszałkowskiej © LeeFuks
Jeden z wielu wspólnych rusko-niemieckim cmentarzy z I wojny św
Jeden z wielu wspólnych rusko-niemieckim cmentarzy z I wojny św © LeeFuks
Jeden z wielu wspólnych rusko-niemieckim cmentarzy z I wojny św
Jeden z wielu wspólnych rusko-niemieckim cmentarzy z I wojny św © LeeFuks
A dookoła cały czas jest pięknie
A dookoła cały czas jest pięknie © LeeFuks
Gdzie ten Kubica?
Gdzie ten Kubica? © LeeFuks
Grądy Kruklaneckie - riuny mostu
Grądy Kruklaneckie - riuny mostu © LeeFuks
Nic dodać, nic ująć
Nic dodać, nic ująć © LeeFuks
Poprosze o takie znaki w Warszawie
Poprosze o takie znaki w Warszawie © LeeFuks
Pisz - rynek
Pisz - rynek © LeeFuks



  • DST 189.76km
  • Teren 10.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 22.55km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia i Mazury: Działdowo-Silec

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 30.06.2014 | Komentarze 0



Wyjazd córki zainspirował mnie do obrania kierunku na Warmię i Mazury. Chyba nie trzeba jakoś szczególnie uzasadniać tego wyboru. Oby tylko deszcz i grad nie spadł, a będzie super.
Wyjechać mogłem dopiero około 8mej, więc w tych okolicach wynajduję pociąg do Działdowa i sru. Pociąg zapchany, jedyny przedział z miejscami na rowery załadowany przez jakiś rajdowców. Ale tragedii nie ma, instaluję rower w wejściu (tak żeby nikomu nie przeszkadzał), a sam siadam obok w przedziale. Jest ok. W Działdowie jestem około 10.30. Mijając "rajdowców" macham im, jednak chyba nawet mnie nie zauważają...Obieram kierunek na Nidzicę i śmigam. Do samej Nidzicy ruch niewielki, a pogoda słoneczna, wiatr umiarkowany. Myślę sobie, że nareszcie trafiła mi się trasa ze znośnym wiatrem. Oby tak do końca..W Nidzicy kupuję sobie mapkę (niestety IT jak zwykle w weekendy nieczynna). Następne jest Jedwabne i Pasym. W tamtym roku miałem tutaj już przyjechać, ale zmiana planów Asi spowodowała, że dojechałem przed Mławę tylko. Nie wiem dlaczego, ale Pasym bardzo miło mi się kojarzy, szczególnie jak czasami przejeżdżam obok niego trasą na Szczytno - z daleka prezentuje się naprawdę bajkowo. Z bliska już tak ciekawie nie jest.Typowo zapuszczone polskie miasteczko.  Chłodzę się "lodkiem" i zabieram dupsko w dalszą drogę. Idzie mi, tak sobie, raz lepiej (bez wiatru) raz gorzej (z wiatrem, który z każdą chwilą wieje mocniej - ehhh).
Od Pasymia pogoda trochę się psuje, chmury zasłoniły całkiem niebo, zrobiło się chłodniej i tylko czekać jak lunie. Po drodze decyduję się  zmienić trasę na dłuższą, decydując się, na ominięcie Mrągowa, a obierając kierunek na Biskupiec i Św. Lipkę. Deszcz dopada mnie właśnie w Biskupcu, gdzie robię sobie przymusowy postój, siadając pod jednym ze sklepów na ryneczku. Po około 20 minutach można jechać dalej. Normalnie full romantic - siedzę pod jakimiś arkadami, zamyślony, w deszczu.. hehehe. Może by coś zjeść przynajmniej, ale nawet nie jestem jakoś bardzo głodny, zjadam tylko płatki z jogurtem. Zabrałem ze sobą palnik, ale chyba niepotrzebnie. Najwyżej ugotuję sobie coś na wieczór. Zastanawiam się gdzie będę kimał - w zasadzie można by już znaleźć jakieś miejsce kempingowe.
Wiatr, trochę podjazdów już dają mi się we znaki, czuję w nogach kilometry. Św. Lipka, Kętrzyn i kierunek Sztynort w którym chcę rozbić namiot. Wg mapy mam skręcić w prawo przed Sincem na Sztynort, ale widzę tylko jakąś nieoznakowaną drogę w las. Pytam miejscowych czy to dobra droga na Sztynort, okazuje się że tak, ale odradzają jazdę nią - "u nas dużo "dziczyzny" (hehehe), nawalonych małolatów jeżdżących bez prawka ta drogą, ale do mnie najbardziej przemawia ileś tam kilometrów brukiem... Obieram więc troszeczkę dłuższą trasę zgodnie ze wskazówkami "odpoczywających" już chłopaków. I chyba dobrze, bo jakieś pięć km dalej natrafiam na jeziorko, a obok niego na trzy działeczki nie ogrodzone, z ładnie skoszoną trawką. Po sprawdzeniu czy aby na pewno nikogo nie ma rozbijam namiot, odpalam kuchenkę i około 23 śpię jak dziecko.
Podsumowując: Ciekawa trasa w większości bocznymi drogami. Najciekawsze miejsce  - Reszel bez dwóch zdań. Piękne miasteczko z klimatem. Ruch mocno ograniczony. Akceptowalny dystans - jednak niestety wiatr znowu nie dał mi 100% radości z jazdy. A jutro nie będzie już taryfy ulgowej - trzeba dojechać do Ostrołęki na 20tą... a wg prognozy ma być nawet 7 w skali Beoforta z deszczem. I to prosto na mnie....

Spokój i cisza
Spokój i cisza © LeeFuks
Jezioro Kalwa z widokiem na Pasym
Jezioro Kalwa z widokiem na Pasym © LeeFuksPasym kawałek ryneczku
Pasym © LeeFuks
Pasym
Pasym © LeeFuks
Dźwierzuty-Kościół ewangielicki XIVw
Dźwierzuty-Kościół ewangielicki XIVw © LeeFuks
Warmia wita
Warmia wita © LeeFuks
Biskupiec - rynek
Biskupiec - rynek © LeeFuks
Paparazzi nie śpią
Paparazzi nie śpią © LeeFuks
Cisza, spokój - jest pięknie
Cisza, spokój - jest pięknie © LeeFuks
U kogoś na gospogarstwie
U kogoś na gospogarstwie © LeeFuks
Reszel - jedna z ulic z widokiem na Katedrę
Reszel - jedna z ulic z widokiem na Katedrę © LeeFuks
Reszel - zamek
Reszel - zamek © LeeFuks
I juz Mazury
I juz Mazury © LeeFuks
Św. Lipka
Św. Lipka © LeeFuks
Kętrzyn - zamek
Kętrzyn - zamek © LeeFuks



  • DST 32.14km
  • Czas 01:30
  • VAVG 21.43km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

26/06/2014

Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 27.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 24.55km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

24/06/2014

Wtorek, 24 czerwca 2014 · dodano: 27.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 29.98km
  • Czas 01:24
  • VAVG 21.41km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

23/06/2014

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 27.15km
  • Czas 01:23
  • VAVG 19.63km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

20/06/2014

Piątek, 20 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 27.10km
  • Czas 01:14
  • VAVG 21.97km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

18/06/2014

Środa, 18 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 27.20km
  • Czas 01:12
  • VAVG 22.67km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

17/06/2014

Wtorek, 17 czerwca 2014 · dodano: 18.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 25.94km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.23km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

16/06/2014

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 0



  • DST 26.04km
  • Czas 01:08
  • VAVG 22.98km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

13/02014

Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 0