Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Nie polecam!

Dystans całkowity:385.99 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:17
Średnia prędkość:19.03 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:128.66 km i 6h 45m
Więcej statystyk
  • DST 103.42km
  • Czas 04:40
  • VAVG 22.16km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza trzycyfrówka 2018 - na Skiery

Sobota, 10 marca 2018 · dodano: 11.03.2018 | Komentarze 1



  • DST 140.29km
  • Czas 08:22
  • VAVG 16.77km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyż. Lubeska-dz.IV: Kraśnik - Radom

Wtorek, 10 listopada 2015 · dodano: 08.12.2015 | Komentarze 0

Noc mija dość szybko. Chłopaki z którymi jestem na piętrze nie dają spać. Od 6tej gwarno jak w internacie ;-). Ale to dobrze. Przynajmniej więcej będę jechał za dnia.
Zjadam resztki moich zapasów, nieśmiało spoglądam przez okno i sru. Nie ma na co czekać. Lepiej nie będzie. Bursa leży na skraju Kraśnika i na mojej drodze ku dzisiejszemu pół celowi - Kazimierzowi. Potem zobaczymy, jak pogoda, samopoczucie itd. trasa cały czas prowadzi przez w miarę puste drogi międzymiastowe i jedzie się bardzo przyzwoicie.



Do momentu kiedy znowu zaczyna mocno wiać. Wiatr jest naprawdę mocny, ale tego jeszcze tak bardzo nie odczuwam jak później. Teraz jestem sam....
Do Kazimierza dojeżdżam dość wcześnie. Spaceruje sobie po wałach, i szukam czegoś do zjedzenia.

Wybieram mała knajpkę i tam gorący barszcz ukraiński i pierogi w odmianie wege przenoszą mnie do innej krainy. Strzał w dziesiątkę. W międzyczasie dzwonie do Pana od promu i umawiam się z nim za godzinkę.






Zaczyna znowu padać na dobre wobec czego decyduję się na wariant skrócony trasy tj. do Radomia przez Janowiec do Zatora i potem prosto trasą. Wiśta wio…

Wiatr wieje cały czas jak cholera, a ja pakuję się na jedną z najbardziej ch… dróg w Polsce. Pod wiatr, bez pobocza, obok tirów i po ciemku… Napisze tak - pierwszy raz w życiu wypatrywałem chodników….bardzo niebezpieczny odcinek.
Specjalnie dla niego i dla noclegu w Leżajsku dodaje kategorie "nie polecam!". Ku przestrodze…
W Radomiu jestem około 20tej doszczętnie wypompowany. .
Podsumowując wyjazd w kilku słowach. Zobaczyłem bardzo dużo fajnych miejsc, w niektórych już byłem, inne po raz pierwszy. Poznałem kilkoro bardzo fajnych ludzi. Sprawdziłem moje predyspozycje psychiczne do jazdy w trudnym terenie. Gdyby nie pogoda i mój zepsuty namiot to pewnie napisałbym że było super. A tak pozostał pewien niedosyt….


  • DST 142.28km
  • Czas 07:15
  • VAVG 19.62km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kotlina Sandomierska-dz.I: Wąworków-Leżajsk

Sobota, 7 listopada 2015 · dodano: 15.11.2015 | Komentarze 0


Na kolejny, chyba ostatni dłuższy w tym roku wyjazd wybieram gminobranie po Kotlinie Sandomierskiej, Roztoczu i wyż. Lubelskiej.
Trasa mocno ograniczona i z wykorzystaniem głównych i "gówniejszych" dróg - niestety..
Trasę rozpoczynam ze wsi Wąworków pod Opatowem gdzie śpię u znajomej Doroty z roboty - dzięki Dorota.
Pierwsze km jadę bardzo fajnymi drórzynami poplątanymi, pagórkowatymi i z innymi cudami. jest naprawdę miło. Taka droga niesie mnie prawie do samego Sandomierza. Potem jest już niestety tylko gorzej, chociaż drogi w miarę puste.
Pogoda jest też dość łaskawa. Po drodze mijam Tarnobrzeg, Stalową Wolę, Nisko aby na nocleg zajechać do Leżajska. Niestety z uwagi na mój uszkodzony namiot muszę spać na kwaterze, a z tym eh... szkoda gadać. Generalnie ląduję w jakiejś kwaterze za 42 pln. Niby wszystko jest, ale jak chce ugotować sobie jakieś szamanko, to psuje się piecyk, na nowy czekam z godzinę (po 22), a właścicielka, raczej kojarzy mi się z burdel mamą co to tylko kasę do skarpety (albo wyzej) chowa...