Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:728.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:37
Średnia prędkość:20.77 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:45.52 km i 2h 14m
Więcej statystyk
  • DST 29.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.03km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

14.10.2016

Piątek, 14 października 2016 · dodano: 19.10.2016 | Komentarze 0



  • DST 31.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 22.14km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

13.10.2016

Czwartek, 13 października 2016 · dodano: 19.10.2016 | Komentarze 0



  • DST 31.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 21.38km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

deszczowo i niebezpiecznie

Środa, 12 października 2016 · dodano: 12.10.2016 | Komentarze 0

Dzień fatalny na jeżdżenie, czuje się w powietrzu jakieś niebezpieczeństwo, ludzie jeżdżą jak w jakimś amoku... Samochodów pełno w Wa-wie, masakryczne korki. Kilka dni próbowałem jeździć do roboty komunikacją i autem. Masakra. Autem - jechałem godzinę i 15 minut szukałem miejsca do zaparkowania(a wraz ze mną chyba z 15-20 samochodów). Autobusem - korki, korki, korki, ludzie się pchają, lipa. Tutaj przynajmniej plus, że książkę można poczytać, ale to jedyny.. Tak więc dzisiaj jak wsiadłem na rower to nic mi nie było straszne - nic...



  • DST 120.60km
  • Czas 05:54
  • VAVG 20.44km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół Tatr - dz.III/Powrót

Poniedziałek, 3 października 2016 · dodano: 11.10.2016 | Komentarze 5


Trzeciego dnia pogoda zmienia się zupełnie - zimno i deszczowo. Mam jakieś 100km do Krakowa. Tam zamierzam się spotkać z przyjaciółmi i na Pendolino. Trasa słaba - jadę krajówką - samochodów dużo, deszcz, zimno.Na wysokości Rabki zjeżdżam w wojewódzka jest lepiej,trochę podjazdów, trochę zjazdów, ale deszcz nie przestaje.
Fajne okolice do jeżdżenia - Kasiny i obok.





Przed Krakowem nie chcąc jechać obok samochodów, decyduje się na opłotki, ale nie był to dobry wybór - po chwili piękna wąska dróżka, przemienia się w kamienistą masakrę. A deszcz leje.
Kraków, jak to Kraków nie lubi rowerzystów…
Za to w Pendolino wesoło - najpierw Rusek nie rozumie, że rower w pociągu ma swoje konkretne miejsce, a potem prawie całą drogę gadam z sąsiadem o rowerach, górach i bankach..
Wyjazd uważam za bardzo udany - kierunek zachodni jakim jechałem wydaje się łatwiejszy od Wschodniego. Miałem bardzo dużo pięknych zjazdów, na palcach jednej ręki można policzyć poważne podjazdy. Bardzo żałuję, że nie wziąłem namiotu - masa miejsc (dzikich) do biwakowania. Odcinek od granicy do Liptowskiego Mikulasza bardzo słaby pod względem sklepów, barów i noclegowni. Masa pięknych widoków i pięknych miejsc do ładowania aku. Polecam!


  • DST 105.12km
  • Czas 05:21
  • VAVG 19.65km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół Tatr - dz.II/Tatry Wysokie

Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 11.10.2016 | Komentarze 0


Drugi dzień zapowiada się równie piękne jak pierwszy. Rano muszę jeszcze podjechać do miasteczka do bankomatu - nie dogadaliśmy się wczoraj a propos zapłaty… było, że przecież nie o bankomat gospodyni chodziło..
Ale nic to, miasteczko jest 2 km od pensjonatu.
Jest dość rześko, ale czuje się, że będzie ciepło.
Dzisiaj kawałek trasą, a potem zjeżdżam już do podnóża samiusienkich Tater. Ruch rowerowy nawet, nawet. Dużo szosówek, jeden cały sakwiarz.
Pogoda super. Trasa od Przybyliny do samego Zdziaru to istna bajka. Czuje że żyję - jest pięknie!
Wiadomo, że gdyby droga biegła szutrem, po połoninkach, z dala od samochodów byłby to już istny kosmos, ale w zupełności wystarcza mi to co mam, co widzę. Towarzystwo przepięknych olbrzymów z każdej niemal strony to niezapomniane chwile.
















Pod Łomnicą decyduję się na obiad, znajduje piękną miejscówkę - chyba nieczynne pole namiotowe. Generalnie, bardzo żałuję że nie wziąłem namiotu- różnica w wadze niewielka a komfort (patrząc na ilość możliwości rozbicia) ogromny.
Potem jest już tylko gorzej - w sensie kurczą się góry, ale pagóry, widoki cały czas piękne. W Białce jestem o 17tej - dość wcześnie jak na koniec dziennego pedałowania, ale co tam.
Okazuje się, że wybrana noclegowania jest jeszcze przez 1,5 godziny niedostępna. Szwędam się po Białce, idę coś zjeść do rekomendowanej karczmy (nic szczególnego). W górach sezon ślubny - co chwila przewijają się ludzie ubrani w ludowe kolorowe ciuszki.
W noclegowni kolejna wtopa - ciepła woda będzie za 45min…

  • DST 102.57km
  • Czas 05:16
  • VAVG 19.48km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół Tatr - dz.I/Tatry Zachodnie

Sobota, 1 października 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 4


Nie będę dorabiał ideologii do tej trasy - po prostu od dawna marzyłem aby rowerem przejechać obok ukochanych gór.
Podróż do Zakopanego mija bez problemów - chodź długa, to można jakoś przeżyć - ja dosypiając. Niestety ograniczona ilość pociągów powoduje, że jestem w Zakopanem po 12tej. Tutaj wszystko czego nie lubię - więc jak najszybciej zmykam na szlak.
Generalnie mam zamiar objechać Tatry- Zachodnie i Wysokie od zachodu właśnie.
Dzisiejszy odcinek to w większości Słowacja. Odcinek Witanowa - Orawice - Zuberzec pięknie wprowadza mnie w klimat górek - jedyny problem to słaba baza sklepowo - barowa. Jestem trochę zaskoczony, gdy zatrzymuje się w kilku miejscach a tam ciszaaa, wszystko zamknęte. Wreszcie wZubercu znajduje wymarzone haluszki i zimne piwko. Pogoda super, trasy i widoki piękne. Rowerzystów trochę jeździ, za to nikogo z sakwami…
Górki zaczynają się powoli coraz mocniej uwypuklać, podjazdów jest kilka ale bez szału - max 12% i to chyba tylko dwa razy tego dnia.

Za to zjazdów bez liku - z górki patrząc na górki - tak to można!














Nocleg tez z problemami - dopiero miejscówka Kesa okazuje się wolna - cena 15EUR - stosunkowo drogo, ale liczyłem się tym nie zabierając namiotu - na pocieszenie gospodyni częstuje mnie piwkiem. Śmiesznie wychodzi jak próbuje mnie dopytać czy wole dużą czy mała puszkę..