Info
Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2020, Czerwiec6 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń3 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad9 - 0
- 2019, Październik9 - 0
- 2019, Wrzesień13 - 2
- 2019, Sierpień5 - 0
- 2019, Lipiec17 - 2
- 2019, Czerwiec14 - 0
- 2019, Maj18 - 4
- 2019, Kwiecień13 - 0
- 2019, Marzec12 - 0
- 2019, Luty10 - 0
- 2019, Styczeń10 - 3
- 2018, Grudzień11 - 3
- 2018, Listopad9 - 0
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień20 - 0
- 2018, Sierpień21 - 1
- 2018, Lipiec13 - 0
- 2018, Czerwiec18 - 0
- 2018, Maj18 - 3
- 2018, Kwiecień20 - 3
- 2018, Marzec19 - 2
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń12 - 0
- 2017, Grudzień8 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec18 - 2
- 2017, Czerwiec18 - 0
- 2017, Maj21 - 4
- 2017, Kwiecień16 - 1
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń11 - 0
- 2016, Grudzień15 - 0
- 2016, Listopad18 - 4
- 2016, Październik16 - 9
- 2016, Wrzesień21 - 2
- 2016, Sierpień19 - 2
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec17 - 7
- 2016, Maj14 - 8
- 2016, Kwiecień16 - 12
- 2016, Marzec18 - 1
- 2016, Luty10 - 0
- 2016, Styczeń13 - 4
- 2015, Grudzień14 - 2
- 2015, Listopad20 - 8
- 2015, Październik16 - 0
- 2015, Wrzesień21 - 5
- 2015, Sierpień9 - 6
- 2015, Lipiec19 - 0
- 2015, Czerwiec17 - 4
- 2015, Maj19 - 5
- 2015, Kwiecień14 - 2
- 2015, Marzec15 - 3
- 2015, Luty13 - 0
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 4
- 2014, Listopad14 - 8
- 2014, Październik18 - 3
- 2014, Wrzesień24 - 6
- 2014, Sierpień14 - 3
- 2014, Lipiec14 - 1
- 2014, Czerwiec20 - 3
- 2014, Maj19 - 14
- 2014, Kwiecień17 - 5
- 2014, Marzec24 - 5
- 2014, Luty17 - 2
- 2014, Styczeń20 - 8
- 2013, Grudzień16 - 0
- 2013, Listopad19 - 23
- 2013, Październik21 - 24
- 2013, Wrzesień22 - 2
- 2013, Sierpień15 - 1
- 2013, Lipiec16 - 2
- 2013, Czerwiec16 - 9
- 2013, Maj18 - 10
- 2013, Kwiecień22 - 19
- 2013, Marzec21 - 17
- 2013, Luty16 - 7
- 2013, Styczeń20 - 11
- 2012, Grudzień18 - 7
- 2012, Listopad13 - 9
- 2012, Październik21 - 8
- 2012, Wrzesień21 - 12
- 2012, Sierpień21 - 8
- 2012, Lipiec14 - 7
- 2012, Czerwiec16 - 2
- 2012, Maj21 - 18
- 2012, Kwiecień20 - 24
- 2012, Marzec10 - 11
- 2012, Luty11 - 4
- 2012, Styczeń16 - 16
- 2011, Grudzień13 - 8
- 2011, Listopad18 - 4
- 2011, Październik19 - 0
- 2011, Wrzesień20 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec9 - 1
- 2011, Czerwiec5 - 5
- DST 81.34km
- Czas 06:45
- VAVG 12.05km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
Śródziemie 2019 (Dzień 5) Maroko: Ait Moussa Wichou-Lac de Tislit
Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 0
Rano dość chłodno jak na dotychczasowe temperatury. Noc była fajna, mocno świecący księżycek pięknie oświetlał nam góry.
O 6.30 na pobliskie pole zaczęły przyjeżdżać kobitki do roboty. Ale jakoś nie pokazywały po sobie zdziwienia że nas widzą.
Po śniadaniu ciśniemy mocno do góry i tak przez dobre kilka godzin..
Widoki piękne, podjazdy nie są jakieś masakryczne, ale za to non stop pod górę. I tak jedziemy w zasadzie do 13tej.Wspinamy się na wysokość ok 2900 mnpm.
Po drodze oprócz pięknych widoków w zasadzie nie ma ludzi. Dwa razy tylko spotykamy dwóch pasterzy – raz chłopaka, drugi podchodzi do nas pasterz który chce od nas cokolwiek. Coś do jedzenia, jakąś kasę, to może chociaż sandały.. w końcu daję mu swojego batonika.
O 13tej jest mega gorąco i potrzebujemy odpocząć. Znajdujemy malutkie schronisko gdzie chcemy coś zjeść i odetchnąć. Miły chłopak proponuje nam wege omlet lub tagine bez mięsa. Decydujemy się na to drugie. W między czasie herbatka, orzeszki i inne frykasy. Chłopak nazywa się Mohamed i trochę zna angielski i francuski, ale za to nie potrafi czytać ani pisać nawet po swojemu. Przez 1,5 godziny próbujemy jakoś się dogadać. Mohamed opowiada nam o sobie my o sobie. O naszych rodzinach, o życiu w swoich krajach. Pokazujemy sobie zdjęcia najbliższych. Jemy smaczny obiad, świeży chleb, pomarańcze, ładujemy akumulatory robimy ostatnie zdjęcia i dalej w trasę. Fajnie, że tutaj zajechaliśmy. O to właśnie chodzi.
Od tego miejsca trasa przestaje piąć się w górę, teraz zjeżdżamy i to cały czas. „Niestety” nie ma pięknego asfaltu, więc nie można odpocząć i zjechać specjalnie szybko. Za to widoki cały czas majestatyczne. Po drodze mijamy kilka wiosek, ale chcemy jak najszybciej o nich zapomnieć i to nie przez to, że biednie. Dzieciaki widząc nas udając chęć przybicia 5 tki starają się wyciągnąć cokolwiek z sakw lub roweru. Po kilku takich próbach, widząc z dala wioskę formujemy się w zbitą grupę i bez zwalniania walimy przez przed siebie. Szkoda, bo wcześniej taka konfrontacja była bardzo miła i dawała nam dużo radości. Tutaj po nieudanej próbie dostania czegoś, dzieciaki są nawet w stanie rzucić w Ciebie kamieniem lub przynajmniej splunąć. Ale powiedzmy, że to ekstremalny wyjątek na naszej trasie. W większości miejsc wszystko wygląda zupełnie inaczej.
Dojeżdżamy do Agudal gdzie wracamy na asfalt. Tutaj od razu widzący nas z daleka miejscowy podjeżdża do nas na swoim motorku i proponuje nocleg. Jak się dowiaduje, że jesteśmy z Polski od razu się uśmiecha i opowiada, że niedawno spali u niego ludzie z Poznania. Tutaj też jest pierwszy sklep jaki spotykamy od rana.
W Maroku prawie w każdym miasteczku jest jakaś osoba która zna choć trochę angielski i jest chętna pogadać, pomóc. I nie jest to podyktowane chęcią zarobienia na nas.
Noc spędzamy nad turkusowym jeziorem Tislit.
Chłopaki chcą podładować sprzęt więc decydujemy się na nocleg pod dachem. 100 dah za osobę, ale mamy prąd, ciepłą wodę. Gospodyni rejestrując mnie wypytuje czy jestem dziennikarzem, bo jak tak to musi to zaznaczyć w swojej księdze o zgłosić na policji.
Cały czas jesteśmy w plecy jeden dzień. Jutro zaplanowane 130 km, ale być może spróbujemy złapać jakiegoś stopa, żeby podciągnąć brakujące kilometry – może dojechać do Kenifry lub Ifrane.