Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rowerowa Ciekawego Polska

Dystans całkowity:14524.33 km (w terenie 784.50 km; 5.40%)
Czas w ruchu:737:45
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:60.21 km/h
Suma podjazdów:12472 m
Liczba aktywności:105
Średnio na aktywność:138.33 km i 7h 05m
Więcej statystyk
  • DST 107.37km
  • Czas 05:10
  • VAVG 20.78km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

kilka kroków na zachód Warszawy

Poniedziałek, 8 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 0

Po pracy z Bartkiem pojechaliśmy na zachód Warszawy. Traska miała trochę Bartka rozruszać. I rozruszała. Pojechaliśmy przez Stare Babice-Strzykuły-Umiastów-Pilaszków-Zaborówek-Leszno-Julinke-Aleksandrów-Sowia Wieś-Augustówek-Łomianki-most północny-Modlńska-Toruńska-Głębocka

Fakjna spokojna traska. Za Starymi Babicami zaczynają się pola które ciągną się aż do samego Leszna. Potem traską przez Kampinos i boczkiem do samych Łomianek.powórt przez Most Północny, Modlińską, Toruńską. Ścieżki po całości trasy tj. od samego Czosnowa do Głębockiej powodują że trsaka bardzo mi się podobała. Kilka brakujących gmin zaliczonych, przejechałem się wreszcie po Moście pólnocnym i sprawdziłem drożność nowych ścieżek do samych Marek..


  • DST 274.00km
  • Czas 15:10
  • VAVG 18.07km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Narew-Bug i Puszcza Biała

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 3

Trasa:
Nieporęt-Wieliszew-Serock-Brańszczyk-Brok-Ostrów Maz-Wąsewo-Różan-Maków Maz-Pułtusk-Pokrzywnica-Serock-Dębe-Wieliszew-Nieporęt.
Plany, planami, a wyszło jak wyszło...
Jako, że wyjechałem o dużo za późno - liczyłem się na nocne pedałowanie, ale nie liczyłem, że będę pedałował całą noc.. Ale po kolei.
Pierwsze miejsce na trasie standardowo - Zegrze. Dawno już tutaj nie byłem. Ładna pogoda zachęciła ludzi do opalania się i pływania na swoich maszynach wodnych. Woda w jeziorze ma kolor ciemno brązowy - miejmy nadzieję, że to po tych wszystkich falach powodziowych. DOdatkowo uroku dodaje zapach kanalizacji z miejscowej przepompowni.
Po Zegrzu powoli kieruję się na Serock i Wyszków.

Za Serockiem skręcam na Popowo i dalej przepiękną trasą wzdłuż Bugu jadę do WYszkowa.

Ruch zerowy co dodatkowo wycisza mnie i nastraja jeszcze pozytywniej.


Dojeżdżam do Wyszkowa, ale miejsce to nie robi na mnie wrażenia (zresztą nie spodziewałem się czegoś nadzwyczajnego). Przy wjeździe przywitał mnie Obelisk Wazów z XVII - zapomniany, gdzieś schowany...

a trochę dalej rondo "patykiem pisane".

Po krótkim odpoczynku i smacznych lodach kieruję się do Brańszczyka. Okolica znów robi się bardzo malownicza i spokojna.

Narew © LeeFuks

Następnie dojeżdzam do Broku
Wiatrak w Broku © LeeFuks

Kościół w Broku © LeeFuks

i dalej na Ostrów Mazowiecka. Nie spieszę się zbytnio. Jakbym przeczuwał co przede mną i trochę odwlekał to co nieuniknione..Zaczyna się ściemniać,przede mną jeszcze kawał drogi. Martwi mnie jedynie stan moich baterii do Pavy, najlepsze dałem córce na wycieczkę - a sam wziąłem jakie były (dwie z czterech miały 300mah), ale co tam dobrze będzie, a jak nie - to stacja benz. i ju. Za Ostrowem zrobiło się już bardzo ciemno (około 23) tym bardziej, że jadę lasem. Ale na szczeście ruch samochodowy jest minimalny, co dodatkowo mnie motywuje i nadaje otuchy. Jest cicho, czarno, jednak nie czuję niepokoju. Gdzieś daleko na horyzoncie widać przebijającą się różową poświatę. Wyobrażam sobie, że to może Maków, może wa-wa..

Poza odcinkiem Ostrów-Wąsewo jadę trasą e-60. Mijam Różan (rano dowiedziałem sie że na tej trasie zginęło 5osób), następie Maków Maz.. Jedzie się fajnie choć monotonnie i zaczyna się robić zimno. Jako, że mój licznik jest zepsuty , nawet nie mogę sprawdzić jaka jest temp. ale w mnie jest około 7-10st. Nie przewidziałem tego i całą drogę musze dymac w krótkich spodenkach, co najdobitniej odczuwają moje kolana. Oj.. W międzyczasie wymieniłem jednego aku którego miałem w zapasie i ciekaw czy ta zamiana wystarczy do Pułtuska co chwila nerwowo zerkam na wskaźnik rozładowania latarki. Po jakiejś godzinie zapala się zielona lampka... Gdzieś w mniej więcej w tym samym czasie.. Dojeżdzam do Pułtuska, miasto śpi, żywej duszy na ulicach. POgoda nie nastraja mnie na zwiedzanie, tylko dodatkowo mobilizuje mnie do szukania stacji na której będę mógł odpocząć i się ogrzać. Mijam kilka, ale to same no name'y bez sklepów. Niestety.. zrezygnowany wyjeżdzam z Pułtuska z wielkim znakiem zapytania na plecach. Nie będzie kawy, nie będzie jedzenia, nie będzie ciepełka i co najgorsze nie będzie baterii. Jakież jest moje zdziwienie i radość oczywiście, gdy na wyjeździe znajduję wymarzoną stację, która ma wszystko czego wŁaśnie mi potrzeba. 30 min przerwa robi swoje i w bardzo dobrym humorze, jadę dalej. Po jakiejś godzinie około 2.30 zaczyna się przejaśniać, a zielone światełko i zapas aku mówią mi dont worry men :). Przed Serockiem decyduję się na złamianie przepisów i wjeżdzam na e-61 która w tym miejscu nie zezwala na poruszanie się po niej rowerami. Ale jest tak pusto...Szybko śmigam i zjezdzam na Nowy Dwór MAz, dalej Dębe i Wieliszew.
Elektrownia w Dębe © LeeFuks

Jest juz całkiem jasno i pięknie. Słońce leniwie wstaje nad Zegrzem.
Wschód nad Zegrzem © LeeFuks

Jestem bardzo zmęczony a moje kolana naprawdę mnie bolą. Ciekawe co będzie jutro. Do do mu wracam kanałkiem co biorąc pod uwagę mój stan i wrażliwą du.. kończy się dwukrotnym postojem. To jeszcze do sklepu po rogaliki na śniadanie skoczę :)
Podsumowując: Trasa udana choć, mało atrakcji turystycznych. Rekompensatą są przepiękne widoki Bugu, Narwi i Puszczy Białej. Najfajneszy odcinek to Popowo-Wyszków.
Niekompletna mapka-baterii wystarczyło prawie do Serocka
/

  • DST 18.67km
  • Czas 02:10
  • VAVG 8.62km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Arkadia-Nieborów

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

wypad z całą rodzinką do Arkadii i Nieborowa. Po zimowej wizycie obiecałem sobie, że tutaj wrocę z ferajną. DUżo fajnych szlaków, atrakcje jakimi są piękne lasy, Pałac oraz park w Arkadii przyciągnęły mnie szybciej niż myślałem. Polecam te okolice na rodzinne wycieczki.Trochę krótko, troch mało, ale pogoda pokrzyżowała nam trochę plany..
Rowerzystki © LeeFuks


Koleżanka © LeeFuks


Jeremi zbiera grzyby © LeeFuks


Ami modelka © LeeFuks


Ferajna © LeeFuks


  • DST 210.80km
  • Teren 9.00km
  • Czas 11:01
  • VAVG 19.13km/h
  • VMAX 53.91km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka dz.2 Góry Świętokrzyskie i nocny rajd

Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 5

Nocleg obok Radomia był celowy, w razie gdyby deszcz mocno padał, miałem wrócić do Radomia i dalej KM. Ale nie ma takiej potrzeby, gdyż podoba jest co prawda baaaaardzo pochmurna, ale nie pada. A jak nie pada teraz to jadę. Śniadanko, pakowanko i jazda. Trza zjechać na właściwe tory, zjeżdżam na 733 i jadę na Maliszew, wg prognozy od 17tej ma padać deszcz do następnego dnia. Więc nie tracę czasu i ostro pedałuję.Wierzbica, Mirzec i Starachowice. Jest około 13tej . Zaczyna padać. W Starachowicach szukam jakieś kawiarni, żeby napić się czegoś ciepłego i jakiegoś batonika wpylić. Znajduję bar "kawiarenka". Zaznaczam BAR, wchodzę, klimat boazeriowo-ceratowy. Zamawiam kawę. Pani w trakcie gotowania wody, wysyła swojego - no właśnie ciekawe kim On dla niej był... Kolegę, po zakupy dla psa, tłumaczy Mu co ma kupić, ten warczy na Nią, że nie idzie, nie będzie dźwigał. Za drzwiami leje. Ta bez słowa daje Mu kasę, a ten posłusznie wychodzi.. Co zrobić.. Dostaję kawę, szklaneczka, aluminiowy uchwyt i gęsta zawiesina na wierzchu przypominają mi kawy u moich dziadków. Czekając aż się zaparzy, patrzę za okno i trochę martwię się co będzie jak pogoda się nie uspokoi. Nie uśmiecha mi się jechać w deszczu, ale jak będzie trzeba to pojadę. Szefowa coś tam przeklinając pod nosem pyta mnie dokąd jadę i skąd. Wyjaśnia którędy najlepiej pojechać i co warto w poszczególnych miejscach zobaczyć. Ciekawa osoba - ciekawe co kryją się za tą dużą, przeklinającą kobietą. W międzyczasie deszcz przestał pada - czas jechać.
Przede mną Bodzentyn, który robi na mnie bardzo przyjemne wrażenia. Szkoda, że ryneczek jest remontowany, ale ruiny zamku są bardzo ciekawe. Znowu zaczyna padać... Teraz najciekawsza część tj Góry świętokrzyskie. Wjeżdżam do parku w którym zaskakuje mnie spokój i cisza. Jadę trasą a tutaj tak cicho. Piękne widoki, piękne zapachy, ptaki śpiewają.Teren mocno pofalowany, jednak nawet z bagażem spokojnie do pokonania. Po drodze mijam kilka fajnych kapliczek. Wjeżdżam do Św. Katarzyny. Sklepiki z pamiątkami - yhmm mamy do czynienia z miejscem o statusie turystycznym. faktycznie więcej ludzi, ale pogoda nie zwabiła tłumów. A miejsce fajne. Mijam klasztor i z rowerem tarabanię się na początku drogi na Łysicę. Mgłą robi się coraz gęstsza, zaczyna padać.. Dobra jadę dalej. Po drodze zahaczam jeszcze o kirkut robię kilka fotek, deszcz zaczyna coraz mocniej padać. Podążam spokojną drogą do Daleszyc. Tam w zasadzie nic nie ma, ale nowy rynek robi wrażenie. Dalej jadę już na Kielce, ale po drodze gubię się zjeżdżając na Duchnice i muszę się pomęczyć jazdą przez las. Wcale mi to nie przeszkadza, co więcej po ciągłej jeździe ulicami ten kawałek bardzo był mi potrzebny. Wjeżdżam do jakiejś letniskowej wioski, widoczki bardzo ładne. Znajduję jakiś asfalt i nim już jadę prosto do Morawicy. Wiem już, że nie da rady pojechać dalej jak do Kielc, więc zastanawiam się czy oprócz Chęcin jeszcze jakiegoś zamku w pobliżu nie zaliczyć. Przed Chęcinami robię sobie przerwę na obiad pod wiatą przystanku autobusowego. Tam zaczepia mnie jakiś pan. Oczywiście rozmowa, okazuje się że jest z Sandomierza z rodziny o tradycjach kolarskich. Wyciąga piersiówkę i pyta czy mam ochotę..
Jadę. Dojeżdżam do Chęcin w bardzo gęstej mgle i deszczu, czując już dystans w nogach. Chęciny to kolejne miasto po drodze z rozkopanym rynkiem. Szybko wjeżdżam ile się da pod górę w drodze na zamek, resztę prowadzę rower. Na zamku mgła jak cholera, burza wisi w powietrzu. Niestety na zamek wejść nie można. Szwendam się jakiś czas po ruinach i szybko wracam w dół. Nie mam ochoty zwiedzać już niczego (a szkoda bo w Chęcinach jest kilka fajnych rzeczy) i jadę do Kielc. W Kielcach jestem po 20tej i szybko śmigam na dworzec. Oczywiście pociąg właśnie mi uciekł, a następny dopiero za dwie godziny. W Kielcach byłem ostatnio ponad 20ścia lat temu, ale nic się tutaj nie zmieniło. Oprócz tego, że też remonty. Jadę jeszcze na dworzec PKS'u może tutaj coś będzie - niestety. Wracam do PKP, a tam cholera okazuje się, że nie mam już rezerwacji na rower - ku... Do Skarżyska jest, a potem Panie nie ma. No i co teraz.. Decyduję się na jazdę po ciemku 7ką ze Skarżyska do Radomia. Trudno. Wolę, to niż przepychankę z konduktorem. Odpocząłem, będzie dobrze. W Skarżysku leje, ale mam to w dupie. Jadę. Trasa, ma szerokie pobocze, jestem widoczny. Jeżeli nie przytrafi się coś niespodziewanego, powinno być ok. Ruch bardzo słaby, więc większość drogi pokonuje w zupełnych ciemnościach. Na szczęście droga jest przyjemna, wiatr w większości w plecy. Do Radomia dojeżdżam z godzinnym zapasem do mojego pociągu. Noga teraz dopiero dała o sobie znać. Boli. Czuję lekką ulgę, że już dojechałem. Podróżowanie taką trasa w nocy to jednak duże ryzyko.
Ogólnie wypad oceniam jako udany - przyjechałem zmęczony i przemoczony - ale na swoje wyraźne życzenie. Cieszę się, że też sprawdziłem kolano na kilku podjazdach - jest nieźle, myślałem, że będzie dużo gorzej.
Najciekawsze miejsca na trasie to: Bodzentyn, Św. Katarzyna i Chęciny.













Widok na zamgloną Łysicę © LeeFuks






Dla Zarazka © LeeFuks


  • DST 177.49km
  • Czas 08:28
  • VAVG 20.96km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka dz.1. Warszawa-Skaryszew

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 2

Zastanawiałem się czy jechać, patrząc na pogodę, ale drugi taki termin jeżeli chodzi o wolne może prędko się nie powtórzyć. No to trza jechać. Kierunke Góry świętokrzyskie i zamki. Jak się uda to zakończę trasę w Sandomierzu. Wyjeżdżając pogodę miałem przyzwoite ponad 15st, wiatr południowy-wschód. Kieruję się na Raszyn potem do Piaseczna. Ten odcinek kiepski cały czas światła, korki wyjeżdżających samochodów. OD Sękocina luźniej, spokojniej i przyjemnie i tak do samego Grójca. Potem odbijam na Warkę wiatr się zmienia i wali prosto na mnie - nie jest szczególnie mocny ale wieje non sto co mocno mnie męczy. Potem dochodzi deszczyk i tak do końca.. ten odcinek mocno dał mi w kość. W Warce posiłek w lokalnego "chińczyka". Nie wiem dlaczego akurat ten rodzaj kuchni. Jakoś wielkim zwolennikiem "chińczyków" nie jestem, ale coś chyba kazało mi wejść tutaj do środka. Wchodzę, a tam chyba ze 20 osób w tym więcej jak połowa to dzieciaki. Oczywiście wszystkie pochodzenia azjatyckiego. Nie wiem dlaczego piszę oczywiście, bo chyba nie widziałem żadnego klienta - Azjaty w tego typu barach w Polsce. A tutaj proszę - sami Azjaci. Głośno, jak cholera, piski, krzyki. Na takim podwyższeniu lada i miła Pani pyta mnie "co jem". Biorę ryż z warzywami. Czekamy jakieś 5 minut i już Pani po bardzo słabym polsku woła mnie - ej, pan, plociem pan, itd. Dostaję michę. Kupa ryżu (chyba ze dwa woreczki =;)) i obsmażone czasami spalone wiórki warzywne. Wszystko bucha jakimś dziwnym zapachem, prosto na mnie. CHm... Dam radę, a co tam. Najwyżej jutro będę zdychał. Dzieciaki szaleją, ale to miłe klimaty. Nikt nie jest niemiły, zły i wkurzający. Cała gromada robi przyjazne wrażanie, dzieci co chwila podchodzą do mnie i mnie zaczepiają. Najlepsze jak porozumiewają się z Panią za ladą. Jako, że ona też jest tego samego pochodzenia myślałem, że będą gadali po wsojemu, a tutaj niespodzianka - "Ten makalon, to je spageti nie makalon", to je spageti.." he, he..Zjadam, ponad połowę i już mam dość. Miło, ale trza jechać. Szkoda, że nie zrobiłem fotki, ale nie chcę przeginać.
Z warki kieruję się na Grabów nad Pilicą, wiatr trochę ustał. Trasa bardzo fajna, spokojna. Dojeżdzżam do Radomia gdy jest już ciemno. Jest około 21wszej. Jadąc do centrum spotykam jakiegoś kolesia na rowerze, z GPS, radiem, lemondką i cholera wie z czym jeszcze. Macham Mu, a moja opadająca ręka już tego żałuje. Po dwóch sekundach kolega z Radomia już jest przy mnie i zaczyna mnie wypytywać. O to ile kilometrów, ile rocznie itd. W sumie zaczynając tą rozmowę byłem nastawiony in minus, jednak gdyby tak nie było wątku przymusowo-rowerowego to koleś był chyba ok. Pogadaliśmy i pracy, rodzinie, żonach i dzieciach. A wszystko w mniej niż 5minutach. No ale czas jechać dalej, bo tutaj ciemno a ja muszę z Radomia wyjechać. Poszwędałem się jeszcze trochę po wieczornym Radomiu i zmykam na Kowalę. A tak naprawdę to miałem jechać na Kowalę, a jako, że nie znalazłem właściwej drogi i pojechałem do Skaryszewa. Tam nieopodal lasku rozbijam namiocik i kładę się spać.Mam nadzieję, że bez niespodzianek.







Dziatka na sprzedaż © LeeFuks








  • DST 127.57km
  • Czas 06:24
  • VAVG 19.93km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

route 801_wietrzna noc ze wschodem w Dęblinie

Niedziela, 3 marca 2013 · dodano: 03.03.2013 | Komentarze 2

Postanowiłem wreszcie nocą popróbować dalszych (no może średnich) dystansów. Jako, że czas miałem ograniczony (jak zwykle), a prognoza wskazywała na raczej mocny wiatr w kierunku wschodnim,wybrałem kierunek na Lublin trasą 801. Wieczorem skontaktował się ze mną jeszcze Przemek i razem ruszyliśmy na nocne wojaże. Dla mnie była to pierwsza całonocna wycieczka. Bez zastanowienia pojechałem na 28" przy czym całą zimę jeździłem na 26" i nie martwiąc się o swój tyłek zasiadłem na "nowym" sidełku...Trasa z początku prowadziła ścieżkami wzdłuż wału, potem już cały czas ulicą. Znikoma ilość samochodów, mocny wiatr lekko z boku, las i cisza powodowały, że jechało się całkiem znośnie. Temperatura oscylowała w okolicach 0st, ale odczuwalna była około-5st.Przed pierwszym postojem zaczęło mocniej wiać i zaczął padać lekki śnieg, co znacznie pogorszyło komfort jazdy.Do świtu jechaliśmy już zmiennym szczęściem co do wiatru i śniegu plus doszła jeszcze kiepska droga na odcinku Wilga-Maciejewice - co znacznie nadszarpnęło nasze morale. Do Dęblina przyjechaliśmy około 8.30. Ogólnie jestem zadowolony z tej wycieczki - miłe towarzystwo Przemka, sprawdzenie siebie w lekko zimowych nocnych warunkach i kilka dodatkowych gmin. Czegóż chcieć więcej. Szkoda tylko Przemka - przez mocny wiatr pozbył się lusterka i adapteru do komórki.

jedyne miejsca gdzie nie wiało



  • DST 102.41km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 19.20km/h
  • Sprzęt Meridka Zimowa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bolimowski Park Krajobrazowy

Sobota, 16 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 1

Trasa:
Skierniewice Rawka-Budy Grabskie-ruda-Nieborów-Arkadia-Bolimów-Joachimów Mogiły-Budy Grabskie-Bartniki-Radziwiłłów

No i wreszcie udało się zaliczyć BPK zimą. Co prawda, w lesie nie ma już tyle śniegu ile było jeszcze trzy tygodnie temu i ktoś może zaraz powiedzieć - wtedy to była zima, nie to co teraz :) to jednak warunki w lesie są typowo zimowe – w lesie przeważają zamarznięte drogi w dużej części pokryte lodem i lekką warstwą śniegu.
Trasę zacząłem od godzinnego oczekiwania na pociąg, gdyż właściwy odjechał dosłownie mi sprzed nosa. Ale spokojnie, książeczka, kawka - pełen relaks. Pociągiem dojeżdżam do stacji Skierniewice Rawka i z stamtąd wyruszam szlakiem rowerowym do Bud Grabowskich, a dalej do Nieborowa. Możemy tam podziwiać przepiękny pałac w którym mieszkał m.in. Michał H. Radziwiłł i neogotycki kościół Matki Boskiej Bolesnej. Następnie niebieskim szlakiem Książęcym dojeżdżam do Arkadii i do niezwykłego Parku Zakochanych. Kolejnym miejscem na trasie jest Bolimów - raczej smutne miejsce, a oliwy do ognia dolało dwóch pijaczków chcących z "miastowym zapewne" podzielić się swoimi mądrościami życiowymi - ale nie miałem ochoty i byłem dla owych "filozofów" co najmniej oschły. Zniechęcili mnie również do oglądania czegokolwiek w Bolimowie. Czas zaczyna mnie gonić więc trzeba mocniej nacisnąć na pedały - chcę na 17tą zdążyć na pociąg w Jasienicy. Jadąc DK 705 wracam na czerwony szlak i do BPK. Jestem po drugiej stronie rzeki Rawki i ta strona wygląda na dużo bardziej zaśnieżoną. W lesie leży dużo śniegu, drogi bardzo oblodzone. Dodatkowo liczne zakręty nie pozwalają mi jechać z większą prędkością i wymuszają koncentrację. Jadąc przez las obserwuję (co daje mi wielką radość) gromadę jeleniowatych i chyba krugulca który dosłownie wylądował mi nad głową. Wyjeżdżam z lasu i drogą asfaltową (mam wrażenie że już tutaj dziś byłem :)) kieruję się do Radziwiłłowa wiedząc juz że nie zdążę na planowany pociąg. Po drodze mały sparing z traktorem :) - ale z zachowaniem wszelkich zasad fair-play i już jestem na pięknym dworcu w Radziwiłłowie. Okazuje się że mam około 40 min do odjazdu następnego pociągu, więc postanawiam podjechać stację dalej do wcześniej zakładanego miejsca docelowego - Jesionek, ale po drodze okazuje się że jest jakiś objazd, a napotkana miła Pani mówi że do mojej stacji jakieś 20 min dobrym tempem (ciekawe jakie to tempo :)) więc wracam do Radziwiłłowa i czekam na pociąg. Jest już ciemno, wilgotno, mgła wychodzi na ulice.
Podsumowując, wycieczka bardzo ciekawa. Obfituje w szereg ciekawych miejsc turystycznych, a liczne i dobrze oznakowane szlaki zachęcają do zwiedzania na rowerze nawet zimą. Jechałem czerwonym, niebieskim i żółtym szlakiem rowerowym. W lesie drogi pozamarzane, bardzo rzadko błotniste. Temperatura od 0 stopni do – 6. Droga do Arkadii zdecydowanie łatwiejsza - może przyjadę tutaj z rodzinką w lato.



















  • DST 128.31km
  • Czas 06:33
  • VAVG 19.59km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

tutaj gmina za gminą...szukając Chełmońskiego

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 02.01.2013 | Komentarze 4

Warszawa-W-wa Ursus-Piastów-Reguły-Kanie-Podkowa Leśna-Zółwin-Rusiec-Młochów-Żelechów-Kaleń-Piotrkowiece-Grzegorzewice-Mszczonów-Korytów-Żyrardów

Trasa wybrana trochę pod kątem gmin, ale też aby sprawdzić co było natchnieniem dla Chełmońskiego kiedy malował swoje obrazy. Pierwsza część do Podkowy to znana mi zachodnia część Wa-wy, która traktuje bardzo sentymentalnie. Dalej jest już bardziej wiejsko, spokojnie i malowniczo. Bocznymi dróżkami dojeżdżam do Mszczonowa tam zwiedzam park im. J. Wybickiego i główną trasa kieruję się do Żyrardowa, w którym jestem po zmroku. Wracam do Wa-Wa stadion pociągiem po czym po pierwsze stwierdzam, ze nie mam powietrza w tyle, a po drugie kiedy już udaje mi jakoś napompować koło że moje kolana są unieruchomione. Wg mnie to przez ogrzewanie w pociągu, które nastawione na fulla waliło na moje nogi przez połowę podróży. Po 10 minutach było już znośnie.
Cała wycieczka bardzo fajna, trochę dała mi w kość – nie powiem, ale jak najbardziej warta grzechu /







  • DST 28.74km
  • Czas 01:29
  • VAVG 19.38km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawa na wyrywki- Nocna Wycieczka Rowerowa

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 2

niespodziewanie (albo i spodzewanie) wczorajsze zwiedzanie przełożono na dzisiaj z czego sobie skorzystałem. Lajcikowe zwiedzanie na rowerkach wieczorem. Bardzo fajny przewodnik Warszawa na Wyrywki , przyjemna ekipka z Przemkiem na czele, chłodzik i rowery. Szkoda, że tak krótko. Dowiedzieliśmy:

- Jak to z oświetleniem warszawskich ulic bywało?
- Kiedy powstał spiżowy marszałek i w jakiej intencji tu stanął?
- Jak jeden Jakub pałac drugiego Jakuba przebudował i co z tego wyszło?
- Gdzie litewski Pułk Gwardii Cesarskiej stacjonował?
- Jak Droga Kalwaryjska alejami się stała?
- Gdzie stała austeria, gdzie cerkiew a gdzie pawilon „Łobzowianki”?
- Co trzymają giganci?
- Gdzie było gimnazjum im. Królowej Jadwigi?
- Ile krzyży stało na pl. Trzech Krzyży na początku?
- Jak bardzo nowy jest Nowy Świat?
- Gdzie ideał sięgnął bruku?
- Co stało tam gdzie teraz jest Pałac Staszica i dla kogo solą w oku to było?
- Co to za Karaś i gdzie był jego pałac?
- Jakie boginie pilnują bramy UW?
- Co nam powiedzą rzeźby na wiadukcie Markiewicza?
- Co to za dziwna brama na Wisłę skierowana?
- Gdzie jest ulica rekina przemysłu dyliżansowego?
- Kto mieszkał w osadzie Piscatoria?




aaa no i jeszcze kolega na baranokoziowozie :)

Powrót częściowo razem z Przemkiem, a od Modlińskie samemu przez Bródno.

  • DST 205.68km
  • Teren 14.00km
  • Czas 09:43
  • VAVG 21.17km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mińsk Maz-Stoczek Łuk. Łuków-Siedlce

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 6

Trasę rozpoczynam podobnie jak poprzednio w Mińsku Maz. Do którego dojeżdżam pociągiem KM około godz. 7.00. Sam Mińsk jest dla mnie idealną baza wypadową, za 9pln i 40 minut jazdy przemieszczam się w super miejsce wypadowe – przynajmniej na dzień dzisiejszy. Najciekawsze miejsca po drodze: Latowicz – wiatrak, pozdrawiam Pana który ma wiatrak na swoim ogródku, piękny drewniany kościół w Wodyniach, Łuków – samo miasto nic szczególnego, ale ciekawie rozbudowane ulice, przy wjeździe piramida z macew. Do Łukowa trasa obfituje w piękne krajobrazy, kilka razy przecina Liwiec i raz Świder, jest dobrze oznakowana. Później, już do samych Siedlec trochę gorzej



Latowicz






Wodynie


Liwiec, Liwiec - next time





Łuków




i sklepik w Jeruzalu :)