Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 158.80km
  • Czas 07:13
  • VAVG 22.00km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraje Bałtyckie dz.IV: Gipka - Jurkalne

Środa, 15 czerwca 2016 · dodano: 29.06.2016 | Komentarze 0

Wyjątkowo nie chce mi się wstawać...Ale jest taki ładny poranek, taki super widok z namiotu, że grzechem byłoby leżeć w namiocie. Biorę rzeczy na śniadanie i jem na skarpie, ech.... jeszcze zrobię sobie kawę, ech...Trudno, nie wyjadę wcześniej, ale jest mi tak przyjemnie że muszę się chwilkę pobyczyć. Nic to, ze po południu ma się pogoda zepsuć, ładujemy aku. Z drugiej strony, trudno uwierzyć żeby z takiej pogody zrobiły się wichury, deszcze i wszystko co najgorsze.
Po rozmowie z gościem z campingu okazuje się, że ceny są trochę wyższe jak mi wczoraj mówiono - namiot 5,5E prysznic 3 E. Matko, masakra z tym prysznicem. Szkoda mi trochę kasy, więc myję się w tym co jest ogólnodostępne.
Powoli to wszystko idzie, pogoda cały czas żyleta.
Po jakiś 15km dojeżdżam do Kolki, która kiedyś była wojskowym miasteczkiem do którego nie mieli wstępu turyści. Wygląda na to, że cała okolica była dość ważnym punktem jeżeli chodzi o wojsko czerwonych (a co nie było). Cumowały tutaj jednostki wojskowe, obok Kolki znajdują się dwa chyba z trzech największych radio radarów w Europie. Samo miasteczko też żywcem wzięte z filmów o agentach, szpiegach etc. Zaczyna się od drogi, która nagle robi się dziurawa jak ser szwajcarski. Potem miasteczko - cicho, buro i ponuro. Pozostałości po szlabanach, plotach, murach. Dziwnie jakoś. Sam przylądek bardzo ciekawy, fajnie jest być w takim miejscu.
Jadę dalej.

Za Kolka jakieś 30 km w stronę Windawy znajdują się właśnie te dwa radary. Jadę zobaczyć jak to wygląda. Tym razem klimat kojarzy się ze zdjęciami z Czarnobyla lub Sarajewa podczas wojny. Puste osiedla, puste mieszkania po których wiatr hula. Niesamowite wrażenie. Nieźle też wyglądają same mieszkania. Przez wybite szyby widać, że mieszkania są urządzone wszystkie tak samo.
Oglądam jeszcze radary i jadę dalej. Jadę i jadę... Droga pusta, zero wiosek i miasteczek. Od czasu do czasu morze. W Windawie łapie mnie deszcz. Z nadzieją, że przejdzie idę coś zjeść, ale deszcz nie daje za wygraną. Pizza ogromna, nie daję rady zjeść całej. Samo miasto bardzo ciekawe, wszędzie są figury krów - różnokolorowe, z różnego materiału. Fajne są też tutaj place zabaw, ogromne, z niesamowitymi elementami. Naprawdę robią wrażenie - batyskafy, rakiety i inne cuda. Niestety nie robię zdjęć bo boję się, że ktoś mnie posądzi o pedofilię czy coś. Najprawdopodobniej to miasto było organizatorem olimpiady jakiś czas temu. Sama Windawa to przede wszystkim port - wokół niego tętni życie miasta. Oprócz tego urokliwe uliczki, piękne domki.
Z trwogą patrzę na niebo, deszcz na chwilę przestał padać, ale w każdej chwili może się to zmienić. Jadę w kierunku Lipawy - bliźniaka Windawy. Raczej nie dojadę tam dzisiaj, ale chciałbym dojechać jak najbliżej. Deszcz znowu zaczyna padać. W końcu decyduje się robić w Jurkalme. Obok kościoła zjeżdżam na plażę przed którą znajduję idealne miejsce na biwak. Dużo miejsca - widok na morze, stół, ławka, latryna nawet jest. Szkoda tylko, że leje. Oczywiście nie jest to pole namiotowe, ale teraz kiedy nikogo tutaj nie ma idealnie się do tego nadaje. Podejmuję jeszcze próbę znalezienia campingu - moje rzeczy są na maxa przemoczone i przydałoby się je wysuszyć - ale niestety wszystko jest zamknięte. Na dodatek napotkany dziadzio na pytanie czy można się robić przy plaży odpowiada - "...cziemu niet, siezon jeścio nie naczał. Ty możesz rozbić twoju pałatku.." czy jakoś tak ;-).  W to mi graj. Po drodze, wymyślam że jako suszarnię wykorzystam latrynę ;-). Deszcz leje coraz mocniej i mam obawy czy mój namiot to wytrzyma. Zobaczymy co noc przyniesie..
link do wszystkich zdjęć z tego dnia


Kategoria abroad



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]