Info
Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2020, Czerwiec6 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Marzec2 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń3 - 0
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Listopad9 - 0
- 2019, Październik9 - 0
- 2019, Wrzesień13 - 2
- 2019, Sierpień5 - 0
- 2019, Lipiec17 - 2
- 2019, Czerwiec14 - 0
- 2019, Maj18 - 4
- 2019, Kwiecień13 - 0
- 2019, Marzec12 - 0
- 2019, Luty10 - 0
- 2019, Styczeń10 - 3
- 2018, Grudzień11 - 3
- 2018, Listopad9 - 0
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień20 - 0
- 2018, Sierpień21 - 1
- 2018, Lipiec13 - 0
- 2018, Czerwiec18 - 0
- 2018, Maj18 - 3
- 2018, Kwiecień20 - 3
- 2018, Marzec19 - 2
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń12 - 0
- 2017, Grudzień8 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec18 - 2
- 2017, Czerwiec18 - 0
- 2017, Maj21 - 4
- 2017, Kwiecień16 - 1
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń11 - 0
- 2016, Grudzień15 - 0
- 2016, Listopad18 - 4
- 2016, Październik16 - 9
- 2016, Wrzesień21 - 2
- 2016, Sierpień19 - 2
- 2016, Lipiec6 - 0
- 2016, Czerwiec17 - 7
- 2016, Maj14 - 8
- 2016, Kwiecień16 - 12
- 2016, Marzec18 - 1
- 2016, Luty10 - 0
- 2016, Styczeń13 - 4
- 2015, Grudzień14 - 2
- 2015, Listopad20 - 8
- 2015, Październik16 - 0
- 2015, Wrzesień21 - 5
- 2015, Sierpień9 - 6
- 2015, Lipiec19 - 0
- 2015, Czerwiec17 - 4
- 2015, Maj19 - 5
- 2015, Kwiecień14 - 2
- 2015, Marzec15 - 3
- 2015, Luty13 - 0
- 2015, Styczeń4 - 2
- 2014, Grudzień1 - 4
- 2014, Listopad14 - 8
- 2014, Październik18 - 3
- 2014, Wrzesień24 - 6
- 2014, Sierpień14 - 3
- 2014, Lipiec14 - 1
- 2014, Czerwiec20 - 3
- 2014, Maj19 - 14
- 2014, Kwiecień17 - 5
- 2014, Marzec24 - 5
- 2014, Luty17 - 2
- 2014, Styczeń20 - 8
- 2013, Grudzień16 - 0
- 2013, Listopad19 - 23
- 2013, Październik21 - 24
- 2013, Wrzesień22 - 2
- 2013, Sierpień15 - 1
- 2013, Lipiec16 - 2
- 2013, Czerwiec16 - 9
- 2013, Maj18 - 10
- 2013, Kwiecień22 - 19
- 2013, Marzec21 - 17
- 2013, Luty16 - 7
- 2013, Styczeń20 - 11
- 2012, Grudzień18 - 7
- 2012, Listopad13 - 9
- 2012, Październik21 - 8
- 2012, Wrzesień21 - 12
- 2012, Sierpień21 - 8
- 2012, Lipiec14 - 7
- 2012, Czerwiec16 - 2
- 2012, Maj21 - 18
- 2012, Kwiecień20 - 24
- 2012, Marzec10 - 11
- 2012, Luty11 - 4
- 2012, Styczeń16 - 16
- 2011, Grudzień13 - 8
- 2011, Listopad18 - 4
- 2011, Październik19 - 0
- 2011, Wrzesień20 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec9 - 1
- 2011, Czerwiec5 - 5
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2014
Dystans całkowity: | 1357.92 km (w terenie 50.00 km; 3.68%) |
Czas w ruchu: | 65:57 |
Średnia prędkość: | 20.59 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 67.90 km i 3h 17m |
Więcej statystyk |
- DST 26.06km
- Czas 01:07
- VAVG 23.34km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
12/06/2014
Czwartek, 12 czerwca 2014 · dodano: 12.06.2014 | Komentarze 0
Kategoria Do roboty! Roboty..
- DST 26.01km
- Czas 01:10
- VAVG 22.29km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
11/06/2014
Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 12.06.2014 | Komentarze 0
Kategoria Do roboty! Roboty..
- DST 26.05km
- Czas 01:13
- VAVG 21.41km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
10/06/2014
Wtorek, 10 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 0
dzisiaj po raz pierwszy w tym roku marzyłem, aby zjechać jak najszybciej ze ścieżki na ulicę...- DST 118.69km
- Czas 06:44
- VAVG 17.63km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie/Podkarpackie-dzień4(Lipsko-Przemyśl)
Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 18.06.2014 | Komentarze 0
Rano budzi nas cudny świergot ptaków i .. już trochę mniej piękny śpiew księdza. Okazuje się, że niedaleko jest cmentarz i pewnie kościół lub jakaś kaplica..
Dopiero teraz dostrzegam w jakim super miejscu się robiliśmy. Ehhh, nie udało nam się obudzić tak jak pierwszego dnia, ale i tak nie jest źle. Po 9tej, jesteśmy już na trasie. Kierunek Horyniec Zdrój. To małe miasteczko o statusie uzdrowiska. Pełno tutaj emerytów i ... pijaczków. Miasteczko się rozwija, wszędzie jakieś budowle. Oglądamy sobie uzdrowisko, robimy zakupy i śmigamy dalej. Pierwotnie planem na dzisiaj był Rzeszów, zobaczymy co z tego wyjdzie. Po drodze chcemy zobaczyć kilka cerkwi i dłuższą chwilę poszwędać się po Przemyślu. Dawno już tam nie byłem,a wspomnienia mam bardzo pozytywne. Pogoda się nie zmienia, robi sie coraz cieplej, choć od czasu do czasu pojawiają się chmury. Po drodze odnajdujemy kilka cerkwi (jednak nie są to wszystkie jakie mieliśmy w planie zwizytować w okolicy) jedne bardzo ładnie odrestaurowane, drugie zaś dogorywające gdzieś z boku. Okolica trochę się zmienia, przed nami zarysowują się Karpaty, droga też zaczyna trochę falować. Około południa zaczynamy szukać miejsca na obiad. Tym razem zjadamy gdzieś na prywatnej posesji. Z daleka wydawało nam się, że to taka sama wiata jak wczoraj, jednak z bliska widać, że pomimo nie ogordzonego terenu, ktoś sobie tutaj uwił gniazdko. Słońce świeci niemiłosiernie i bez słów decydujemy się na postój w tym miejscu. Tak mocno świecące słonce jest w stanie zmęczyć jak największa góra i naprawdę potrzebujemy dłuższej chwili na złapanie oddechu. Na obiad cały czas to samo tj. makaron z sosikiem, a u Piotrka kiełbaska i warzywa. Dajemy sobie 1,5 godziny przerwy - mając też nadzieję, ze słońce trochę spuści z tonu. Nic z tego. Po obiedzie, praży tak samo jak przed, ale mamy nadzieję, że to już końcówka. Jedziemy w kierunku Przemyśla, który wita nas superowymi widoczkami, serpentynami i kilkoma nie powiem - wymagającymi podjazdami. Ostatnią górkę robię zlany potem jak nie wiem co. Ale za to na deser przecudny zjazd prawie do samego centrum. A tam tłumy ludzi - z uwagi na dzisiejsze święto miasto zgotowało ludziom festyn... Ale co tam. Zwiedzamy, podziwiamy wszystko. Od staryhc, zapuszczonych po pięknie odnowione zabytki. Wszystko nam się podoba. Klimat tego miasta, infrastruktura, itd. Gwar ludzi niejako dopełnia tego wszystkiego. Pomimo, że ludzi jest w bród, nie czuję się stłoczony jak ma to miejsce np. w Wa-wie. Podejmujemy decyzje, że tutaj zakończymy nasz wyjazd. W sumie fajnie - pocztek i koniec będą miały miejsce w dwóch pięknych miastach jakimi niewątpliwie są Lublin i Przemyśl. Jedziemy jeszcze na dworzec, który też oczywiście jest przepięknie odnowiony, potem wracamy na stare miasto. Na sam koniec siadamy na podsumowujące piwko i meeeeega zapiekankę w barku obok dworca. Do Rzeszowa jedziemy IR w którym strasznie wk... mnie pijany głupek popisujący się co chwila przed swoimi kolegami. Oburzony, ze nie pozwoliłem mu zapalić w naszym przedziale co chwila rzuca w naszym kierunku jakiś kretyński tekst, złowrogo patrząc na mnie.. Za to w Rzeszowie czeka na nas (przynajmniej na mnie ) miła niespodzianka. Powrót z Rzeszowa do Wa-wy zaplanowałem Neo-Busem. Wcześniej upewniłem się czy przewóz roweru jest możliwy i za 30 pln (razem z rowerem) kupiłem bilet powrotny. Na dworcu czekał na mnie autobus z bardzo miłym kierowcą, który bez problemów zapakował mój rower do luku i sru.. Inna rzecz, że Piotrek, który biletu nie rezerwował wcześniej (miał kilka wariantów na powrót) miał już duży problem z powrotem i po kilku próbach (nieudana z Polskim Busem i NeoBusem) w końcu pojechał z kilkugodzinym przymusowym opóźnieniem w Rzeszowie z NeoBusem za 75 pln z wielką łaska....
Podsumowując:
zrealizowaliśmy prawie cały plan, poznaliśmy wspaniałych ludzi i zwiedziliśmy trochę bardziej Przemyśl. Jeżeli chodzi o sprzęt etc. pomyłką było mocowanie worka z namiotem i materacem na sakwy z tyłu. Przez to, bardzo czasochłonne było wyciąganie aparatu i z lenistwa nie robiłem prawie wogóle zdjęc. Doatkowo urwał mi sie zaczep z lewej sakwy i ostatniego dnia, za każdym zjazdem modliłem się aby system naprawczy nie pękł,wkręcając mi się w koło...Chyba też czas pomysleć nad nowymu sakwami (teraz dopiero spostrzegłem jakie dziury mam w starych) - i chyba nie będą to już BIG dry.. Testowałem też matę samopompującą, jednak za każdym razem wybieralismy w miarę miękkie podłoże i trudno mi sie ustosunkiowac co do komfortu spania na czymś takim. Było miekko, nic mnie nie uwierało, jednak czy to sprawka matareca - nie wiem. Za to pompowanie i składnaie - jak najbardzie jest to ok. Mata szybko się samopompuje i szybko się ją składa. Sprawdziłem nowe spodenki w dłuższej jeździe. Kupłemm MIMO ZIRO .. i miałem obawy (patrząc na materiał z którego sa wykonane) że dupa mi się ugotuje podczas dłuższej jazdy. Nic z tego, fakt czułem dyskomfort - szczególne podczas postojów, ale żadnych odparzeń etc nie zanotowałem). Spodenki nie są idealne, ale nawet na dłuższe wyjazdy mogą być. I to chyba wszystko... dzięki Piotrek za miłe towarzystwo. W lipcu kierunek w przeciwną strone... ;-P
Nasza noclegownia gdzieś pod Narolem © LeeFuks
Cerkiew greckokatolicka pw. Opieki NMP z XVIII wieku w Woli Wielkiej © LeeFuks
Dom zdrojowy w Horyńcu © LeeFuks
Lubaczów © LeeFuks
Cerkiew greckokatolicka pw. św. Dymitra Męczennika z XVIII wieku w Łukawcu © LeeFuks
Kościół rzymskokatolicki pw. Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) z XVIII wieku w Łukawcu © LeeFuks
Warszawka przyjechała © LeeFuks
Jakiś turysta na rowerze © LeeFuks
Miękisz Stary - Cerkiew Opieki Matki Bożej © LeeFuks
Zdewastowane wnęrze cerkwi w Miękiszu Starym © LeeFuks
Ta droga nie przyniosła nic dobrego © LeeFuks
Kamienice w Przemyślu © LeeFuks
Klimatyczne uliczki w Przemyślu © LeeFuks
Kamienice w Przemyślu © LeeFuks
Muzeum fajek w Przemyślu © LeeFuks
Kościół Franciszkanów w Przemyślu © LeeFuks
Znowu ten turysta © LeeFuks
Klimatyczne kamienice w Przemyślu © LeeFuks
Przemyśl - dworzec PKP © LeeFuks
Przepięknie odnowionw wnętrze dworca w Przemyślu © LeeFuks
Zasłużone duże z pianką- smakuje wybornie © LeeFuks
- DST 164.67km
- Czas 08:28
- VAVG 19.45km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie/Podkarpackie-dzień3(Horodło-Lipsko)
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 2
Mieliśmy zamiar wstać około 7mej. tia.. to tyle z planów. Wstajemy o 9tej, a tam już usmażona ryba się do nas uśmiecha, pomidorki i herbatka. Ehh.. Pani Janina opowiada nam cały czas różne historie, nawet babcia na chwilkę wychodzi co by pogadać z zamiejscowymi. No cóż, miło tutaj - a może zostaniecie na obiad ;p-)? o nie. jechać trza. Zmywamy wczorajszy syf z rowerów, pakujemy się i w drogę. Ale najpierw jeszcze pani Janina oprowadza nas po Horodle, pokazuje nam dwa kościółki, opowiada o historii i problemach tej osady i takie tam. Jest bardzo miło. Na koniec udajemy się do domu w którym mieszkał mój teść, nad Bug i na wały Jagielońskie. Oj zapuszczone to Horodło. A to takie istotne historycznie miejsce... Mocno opóźnieni, wyjeżdżamy około 12tej. Masakra, ale nie żałujemy ani trochę. Poznajemy super ludzi, lokalną historię, nie z książek, tylko z opowieści lokalnej społeczności. Ale też wiemy, że osiągnąć nasz dzisiejszy cel tj. Horyniec Zdrój będzie bardzo ciężko. Może nie bardzo, bez przesady - jest prawie lato, ciepło, jedziemy we dwójkę itd. Więc jazda po ciemku, nawet będąc zmęczonym jest jak najbardziej do zrobienia. Ale zawsze to jeszcze ponad 150 km od południa.. Temperatura rośnie..morale nam trochę siada. Ale ciśniemy. Pierwsze km robimy bardzo sprawnie, jest nadzieja. Szybkie zwiedzanie Hrubieszowa, dalej kierunek na Masłomęcz i okoliczne cerkwie. Jako, że nie znajdujemy drogi do cerkwi w Gródku, kierujemy się bezpośrednio do Masłomęcza. Znajduje się tam, dopiero co otwarty skansen osady gotów zamieszkujących te okolice. Pięć chat, z których dobiegają odgłosy pracy starodawnymi metodami. Ognisko się pali, na płotach wiszą wygarbowane skóry. Z wiadomych powodów nie decydujemy się na zwiedzanie, chociaż potem mam moralniaka, że mogliśmy przynajmniej wrzucić 5 pln na tacę. Gadamy za to z jednym z pracowników - przebranym w odpowiednie łachmany. Fajnie to wygląda, miejmy nadzieje, że to miejsce przyciągnie turystów. Kolejny cel to zamek Kryłów - a raczej pozostałości po tym zamku. Sprawnie docieramy do Kryłowa, robimy zakupy obiadowe i sru szukamy jakiegoś fajnego miejsca na szamę. Obchodzimy zamek i ładujemy się do wiaty dla turystów. Można na trochę odpocząć od wszędobylskiego i męczącego słońca itd. Czas na obiad i dłuższy odpoczynek. Zamek trochę rozczarował, raz - ze względu na dość wysoki poziom wody w Bugu - wysepka na której leży jest praktycznie niewidoczna, dwa że ruiny są pozarastane wysokimi chaszczami. Ale i tak jest ciekawie i fanie. Nie spieszymy się (;-p) , gawędzimy sobie o duperelach i takie tam.Jedziemy dalej, ale czy dojedziemy do celu - raczej już w to nie wierzymy... Rozbijamy namioty jakieś 30 km od Horyńca. Jest 23, szukamy noclegu, ale po drodze same pola, wysoko zarośnięte. Widzę, ze Piotrek najchętniej pojechałby jeszcze trochę, ale albo jedziemy do samego Horyńca, albo walimy się tutaj. W końcu chyba i On daje za wygraną i rozbijamy się na fajnej malutkiej polance na skraju lasu.. mi tam się podoba, a i Piotrek tez powoli się przekonuje. Gadamy, jemy, po czym po kilkuminutowej przerwie słyszę już tylko głośne hrrr....
W Horodelskiej gościnie © LeeFuks
Koścoił św. Mikołaja w Horodle © LeeFuks
Ołtarz kościoła św. Mikołaja © LeeFuks
Ciekawy klęcznik © LeeFuks
Hrubieszów w remontach © LeeFuks
Cerkiew Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Hrubieszowie © LeeFuks
Głodomór w akcji © LeeFuks
Kościółek po drodze © LeeFuks
Masłomęcz-wioska Gotów © LeeFuks
Obiad i chwila wytchnienia od słońca-Zamek Kryłów © LeeFuks
Kryłów-penetracja ruin © LeeFuks
Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie © LeeFuks
Kolejna cerkiew © LeeFuks
Piotrek śmiga, że aż miło © LeeFuks
Tego szukamy...Cerkiew grekokatolicka we wsi Budynin © LeeFuks
Dzień się kończy, jednak my jeszcze trochę pojeździmy © LeeFuks
Kategoria Rowerowa Ciekawego Polska, trasy i szlaki rowerowe
- DST 171.16km
- Teren 20.00km
- Czas 08:52
- VAVG 19.30km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie/Podkarpackie-dzień2(Lublin-Horodło)
Piątek, 6 czerwca 2014 · dodano: 17.06.2014 | Komentarze 0
Budzę się dość wcześnie - bo około 6.00. jakoś nie chce mi się spać, Może to bliskość drogi, może po prostu cieszę się że jedziemy dalej. Zjadamy śniadanko, przegadujemy szybko trasę i około 7.30 jesteśmy już na kołach. Słońce zaczyna coraz bardziej grzać, a my sobie powoli jedziemy przebudowanymi drogami do centrum Lublina. Jest dość tłoczno, zapominam, że jestem dwa razy szerszy jak zwykle i bez sensu przeciskam się obok stojących samochodów. Zahaczam nawet dwa razy o lusterka, na szczęście bez żadnej szkody, a i kierowcy tez jeszcze jakby śpią. Ale sorki ;-p jak coś. W Lublinie, też jeszcze nie ma tłumów, więc można się spokojnie poszwędać po staromiejskich dróżynach. Ładnie tu. Zahaczamy o informację, zwiedzamy i gdzieś po godzinie ruszamy dalej. Mamy zamiar pojechać trochę nad Łęczną i ominać Chełm. Czuję, że Piotrek jest trochę zawiedziony, ale nic nie mówi. Jedziemy w słońcu, przez okoliczne wiochy, drogi są nawet ok. Chcemy jak najszybciej dotrzeć do granicy i potem puścić się wzdłuż na południe. Ludzi, samochodów itd brak. Za to drogi , jak to w Lubelskiem - beznadziejne. Co chwila dziury łatane beznadziejnym sposobem (jakaś kiepska mieszanina asfaltu z czymś tam jeszcze plus beznadziejna posypka z żwirku, która przykleja się do opon). Kurde!! Mamy zamiar dojechać do Horodoła dzisjaj, bo tam może uda się załapać na nocleg u dalszej rodzinki. Fajnie by było się umyć itd. Trzymamy się ulicy zaraz przy samej granicy, jedziemy, a cały czas po lewej stronie płynie sobie Bug, Widać stronę ukrainską. Jedziemy prawie cały czas czerwonym szklakiem, asfaltem. est zielno, spokojnie, bociany towarzyszą nam i pilnują. Będąc jakieś 30 km od Horodła, zjeżdżamy z drogi, na coś pomiędzy szutrówką, a asfaltem. Po chwili jak u nas (w Polsce) bywa, szlak się urywa, a droga się rozwidla.... wybieramy skręt w prawo bo tak wydaje się, że prowadzi mapa, ale po chwili już wiemy, że to był błąd,. Lądujemy przy samiutkiej granicy, gdzie tylko ślady terenoego samochodu straży uświadamiają nam, że tutaj rowerem z bagażem panie nie pojeździsz. Trawa na pół metra, tylko błoto, czasami jakiś rów który musimy pokonać na bosaka i tak przez godzinkę. W sumie martwimy się tylko szybko upływającym dniem - jak chcemy do jechać o przyzwoitej porze do Horodła, to ta trasa raczej nam tego nie ułatwi. Ale są tez plusy, nóżki ochłodzone. Za to rower jak zwykle uwalony jak ta lala... Jedziemy sobie, spokój, cisza i nawet słupki przygraniczne są jak na zawołanie.. komuś to poprawi morale i trochę śmiejąc się, trochę złorzecząc docieramy do asfaltu, a potem już do samego do Horodła. W miedzy czasie załatwiamy sobie nocleg u dalszej rodzinki - u Pani Janiny. Dojeżdżamy około 21wszej. Na jednej z bram czeka na nas sygnał rozpoznawczy w postaci torby na zakupy z okolicznej sieciówki. Ale nikogo nie ma... A tu pani Janina zachodzi nas od tyłu, z torbą z zakupami. Pierwotnie prosiłem tylko o miejsca na terenie ogródka, coby namioty rozbić, a kończy się na spaniu w domu, sytej i pysznej kolacji i pogaduchach do północy. Pani Janina smaży nam naleśniki, które zjadamy, aż miło. Na nic się zdało przekonywanie, że będziemy spali na ogrodzie.. w pokoju i już. Myjemy się i po północy kładziemy się spać. Oj wymagający to był dzień - szczególnie końcówka ;-)
Nasza baza dnia pierwszego - pole i kępka drzew © LeeFuks
Lublin-stare miasto 1 © LeeFuks
Lublin-stare miasto 2 © LeeFuks
Lublin-stare miasto 3 © LeeFuks
Lublin-pozostałości po kościele © LeeFuks
Lublibn-każdy zwiedza jak potrafi © LeeFuks
Lublin-brama grodzka © LeeFuks
Przerwa na obiad - w towarzystwie masy komarów © LeeFuks
Dąb Bolko - trzeci pod względem wieku dąb w Polsce © LeeFuks
Dworek, ale zapomiałem kogo © LeeFuks
Przerwa podczas zdobywania przyranicznych szuwarobaz © LeeFuks
Kategoria Rowerowa Ciekawego Polska, trasy i szlaki rowerowe
- DST 94.51km
- Czas 04:23
- VAVG 21.56km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie/Podkarpackie-dzień1 (Dęblin-Lublin)
Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 0
Z rana dojazd do pracy - standardowo tyle tylko, że z całym rynsztunkiem. Po robocie szybko na pociąg do Dęblina i potem sruuu na kołach. Kierunek Lublin i czekający gdzieś tam Piotrek. W Dęblinie jestem około 19tej, jest przyjemnie. Słońce zaszło, wiatr nie wieje. Na wysokości Puław zmieniłem kierunek na wschodni. Wiatr zaczął wiać mi z boku, co nie było najfajniejsze, ale dało się przeżyc. Gdzieś tak w połowie drogi zjechałem na S17 i dalej prosto proułem do praawie samego Lublina. Stresowałem sie jak choolera i cały czas wyglądałem policyjnego samochodu. Ale jakoś bez problemów dojechałem prawie do samego Lublina. Gdyby nie fakt, iż droga ma status ekspresowej i jest tam zakaz jazdy rowerem, to powiedziałbym że jechało się super. Bardzo szerokie i w miarę czyste pobocze, umiarkowany ruch i tylko dwa obtrąbienia. Z Piotrkiem spotykamy sie około 23.00. Wizyta na stacji, co by uczcić spotkanie i szukamy miejsca na rozbicie namiotów.
Kategoria Rowerowa Ciekawego Polska
- DST 26.52km
- Czas 01:15
- VAVG 21.22km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
04/06/2014
Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 04.06.2014 | Komentarze 0
Kategoria Do roboty! Roboty..
- DST 27.22km
- Czas 01:24
- VAVG 19.44km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
03/06/2014
Wtorek, 3 czerwca 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 0
Kategoria Do roboty! Roboty..
- DST 35.05km
- Czas 01:58
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt Jimi Hendrix
- Aktywność Jazda na rowerze
02/06/2014
Poniedziałek, 2 czerwca 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 0
Kategoria Do roboty! Roboty..