Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rowerowa Ciekawego Polska

Dystans całkowity:14524.33 km (w terenie 784.50 km; 5.40%)
Czas w ruchu:737:45
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:60.21 km/h
Suma podjazdów:12472 m
Liczba aktywności:105
Średnio na aktywność:138.33 km i 7h 05m
Więcej statystyk
  • DST 196.54km
  • Teren 37.00km
  • Czas 09:15
  • VAVG 21.25km/h
  • VMAX 40.82km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mińsk Maz-Sokołów Podl-Mińsk Maz

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 4

Mińsk Maz-Wiciejów-Cegłów-Mrozy-Gołębiówka-Str. Groszki-Sinołęka-Grębków-Kózki-Kopcie-Zaliwie-Mokobrody-Księżopole Jałmużny-Rozbity Kamień-Kudelczyn-Bielany-Brodacze-Sokołów Podlaski-Brzozów-Węgrów-Liw-Krypy-Wierzbno-Wyględówek-Kluki-Wiśniew-Rządza-Jakubów-Str Niedziałka-Mińsk Maz.

Po głowie chodził mi większy dystans, ale chyba nie w tym roku.. boję sie kolana przeforsować, ciężko mi się zwlec z łóżka po co chwila przerywanych nockach itd. Wyjechałem o 6.30 w kierunku Dw. Wschodniego z planem, a właściwie bez planu, tj. jak będzie pociąg to pojadę dalej, jak pociągu nie będzie to bliżej. Dalej chodziło mi o jak najdalej w prostej linii na wschód - okolice Konstantynowa, Janowa podlaskiego. Pociąg był do Mińska, więc plany trzeba było zweryfikować, ale jak się później okazało, wyszło ok. Trasa w większości asfaltem, pofałdowana, wzdłuż pól, wiosek i mniejszych miasteczek

przecinająca kilka rzek i rzeczek w tym mój ulubiony Liwiec.
Dzięki tej trasie odkryłem trzy bardzo ciekawe miejsca tj.

Cegłów z kościołem pw. Św.Jana Chrzciciela, a w nim wspaniały drewniany ołtarz mistrza Lazarusa.





Sinołęka z jej tajemniczą drewnianą kaplicą i pięknym dworkiem












Sucha z zaskakującym Muzeum Architektury Drewnianej regionu Siedleckiego.









i jeszcze kilka zdjęć z Węgrowa i okolic












  • DST 20.92km
  • Teren 8.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 4.61km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tata sałata czyli tata z córką na rowerze x2-Biskupin i okolice

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Rano, po śniadaniu, pakowaniu się - szybka kąpiel w jeziorze. Woda chodna, ale w sam raz na rozpoczynający się upał. Amelka nie mogła sobie darować i choćby przez chwilę musiała poszaleć w wodzie. Po drodze zahaczamy o kościół w Gąsawie. ale jest zamknięty - szkoda, bo z zewnątrz wygląda interesująco. Jedziemy do Biskupina, a tam w muzeum zwiedzamy i bawimy się (akurat można było pobawić się w starodawne gry i zabawy) kilka dobrych godzin. W planach mamy jeszcze Zauroladię w Rogowie, ale z minuty na minutę widzę, że raczej nic z tego nie będzie. Wszyscy bawimy się świetnie, nawet ie wiemy kiedy mija 18ta. Czas na powrót do Żnina. Trochę zawiedzeni, że nie udało się zobaczyć dinozaurów wracamy przy zachodzącym słońcu. Obijamy sobie ten niedostatek zabawami na polu. Jest super, zachód słońca, uśmiechy na twarzach, w dole jeziora.. Droga powrotna idzie nam bardzo sprawnie, nawet kiedy chcąc uniknąć szutrów, wjeżdżamy na bardziej ruchliwa drogę. Jednak nie dla nas ona, i przy pierwszej nadarzającej się możliwości zjeżadżamy na mniej ruchliwą drogę. Przed Żninem robi się ciemno i trza założyć kamizelki odblaskowe, co dziewczynom bardzo się podoba. Dobrze widoczni, jak jakaś wycieczka szkolna wjeżdżamy do Żnina. Zmęczeni, my z Darkiem od ciągłego uważania na dziewczyny i ich dopingowania, a dziewczyny od upału, atrakcji i dystansu. A przed nami jeszcze 4godz. w samochodzie.. ale warto było, było super..



















  • DST 17.67km
  • Teren 7.50km
  • Czas 04:14
  • VAVG 4.17km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tata sałata czyli tata z córką na rowerze x2-poznajmy Diabła Weneckiego..

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Nasz pierwszy wspólny wyjazd rowerowy z nocowaniem. WYjeżdzamy w czwórkę samochodami do Żnina.
Tam akurat jakies targi rolnicze więc zamieszanie dość spore, szukamy IT, która na ten czas przeprowadziła się na teren targów. DOstajemy fajne odznaki, wystarczająco dokładą mapkę ze szlakami rowerowymi (bardzo fajnie wydaną), paszporty turystyczne i inne gadżety. Dziewczyny zadowolone, więc rozpoczynamy wycieczkę. Na chwilę jeszcze postój na naprawę Darka roweru, jedzenie ;-) i jazda. WYruszamy w kierunku Skarbienic asfaltową drogą, dość sporadycznie uczęszczaną przez samochody. Opuszczamy Żnin i po około 2km skręcamy w "polny asfalt" i spokojnie jedziemy przed siebie. Zaczyna się robić malowniczo, mijamy Skarbienice i teraz jedziemy niebieskim szlakiem do Wenecji. Mijamy jezioro Skarbieniewickie. Asfalt się kończy zaczyna szurtowa dróżyna, temperatura trochę nam doskwiera bo jest około 30st. więc zatrzymujemy się dość często na picie, gadanie, dodawanie co niektórym otuchy :). W Wenecji piękne widoki, pola po żniwach, słońce, w dolinach jeziora po obu stronach - Weneckie i Biskupińskie. Oj ładnie tu.. Jedziemy wzdłuż torów kolejki wąskotorowej, która ma nas poprowadzić do Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji i do ruin pewnego "Diabła".. Weneckiego. W taki upał trza schłodzić organizm, co szybko czynimy po znalezieniu budki z lodami. Dziewczyny trochę wydają się zmęczone, mamy za sobą już kilka kryzysów, ale po lodach uśmiechy wracają na nasze twarze. Zwiedzamy sobie muzeum, wygłupiając się w wagonach, wagonikach, parowozach i parowozikach. SIedzimy w poszczególnych wagonach zastanawiając się jak to było, kiedy te ponad stuletnie wagony były używane. W korytarzach siedział na swoim zydelku kontroler, na środku wagonu był piec na węgiel, który dawał ciepło w zimie... Daro nie mógł sobie darować i szybko zasiadł za "sterami" lokomotywy, co oznajmiał nam co chwila jej dzwonkiem. Zaraz obok muzeum znajdują się ruiny zamku rodu Nałęczów, w którym mieszkał okryty złą sławą kasztelan Tomasz. Wcześniej dziewczyny zakupiły sobie książki z legendą o owym złym kasztelanie, a jako, że byliśmy już po przeczytaniu części książek - widziałem, że podchodzą do tematu dość szczególnie, co chwila pytając jak to było, a dlaczego, a po co.. Posilamy się pod zamkiem i czas w drogę, bo niestety robi się późno. W muzeum kolei po zamknięciu, zostały oświetlone niektóre wagony i puszczono dość głośno muzykę PINK FLOYD co wygląda i brzmi zajeb... jestem pod wrażeniem. Wyjeżdżamy z Wenecji cały czas niebieskim szlakiem kierujemy się do Biskupina. Spokojna asfaltowa droga, w sam raz dla zmęczonych dziewczyn. DOjeżdzamy do muzeum archeologicznego, które mamy zamiar jutro zwiedzić. Widzę, że nie zmieniło się tutaj prawie nic, za wyjątkiem karczmy i hotelu naprzeciw muzeum. Zjadamy późny obiad, pomagamy anglikowi, który szukał wsparcia po tym jak nie mógł znaleźć karty po angielsku, anu zrozumienia u babci przyjmującej zamówienia. Słońce już dawno zaszło, więc musimy się spieszyć aby dojechać do Gąsawy na pole namiotowe. Bez problemu je odnajdujemy, rozbijamy namioty i robimy ognisko. Dziewczyny (ale zresztą i my też) są tak męczone, że marzą tylko po pójściu spać, co po około godzinie spędzonej przy ognisku robimy. Zasypiamy w sekundę.



















  • DST 221.99km
  • Teren 35.00km
  • Czas 10:31
  • VAVG 21.11km/h
  • VMAX 43.74km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Działdowo-Poborze-Ostrołęka

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 2

Działdowo-Nidzica-Janowiec Kościelny-Zdziwój Stary-Duczymin-Chorzele-Raszujka-Parciaki Stacja-Orzoł-Baranowo-Wyszel-Nowa Wieś-Kruki-Podrężewo-Ostrołęka
"
Miało być około około 120km wyszło jak zwykle. No może, prawie jak zwykle..
Skorzystałem z propozycji KM, która znowu na wakacje wprowadziła darmowy przewóz roweru oraz bilet dobowy - na którym za 30pln można przez 24h jeździć po całej trasie KM. Tak więc pociągiem do Działdowa, a potem już na rowerku. Zaczęło się powolutku od pomylenia trasy na Nidzicę (pozdrawiam Panią z Działdowa) i nadrobienia 20km.



Zamek w Działdowie



Potem trasa na Nidzicę. Od godziny 10tej temperatura około 20st i modliłem się aby te wiszące nad moją głową chmury nie popuściły wodze fantazji. Ale bez obawy, przed Nidzicą już było 30st i słoneczko pięknie świeciło. W Nidzicy festyn, głośno i gwarno. Sam zamek oczywiście remontowany (to moje przeklęstwo od kilku lat).





Ale mówi sie trudno - będzie super- kiedyś... Z Nidzicy do Janowca Kościelnego, a potem cel mojej wycieczki - Pokrzywnica i Bielawy. W Pokrzywnicy Wielkiej znajdują się resztki cmentarzyska wczesnośredniowiecznego, zarośnięte, zapomniane, bez jakiejkolwiek tablicy.







Ilość kamieni uformowanych na kształt nagrobków mówi, że musiał być tutaj całkiem spory cmentarz. Dalej jadąc trasą na południe tuż przed wsią Waśniewo po lewej stronie można zaobserwować resztki kurhanu.



Stan -gorszy jak cmentarz w Pokrzywnicy - jakby nie moja wrodzona ciekawość oraz pomocny miejscowy chłopak, za Chiny bym nic nie zalazł. Jedziemy dalej na południe trasą na Nową Wieś Wielką do Bielaw, gdzie znajduje się największy kurhan na Poborzu. Stan - nie komentuję.







Ogólnie wszystkie trzy miejsca, które powinny być pielęgnowane itd. znajdują się a prywatnych działkach, bez jakiegokolwiek oznaczenia. Za 5lat nikt nie będzie już o nich pamiętał. Co smutne - archeolodzy i miejscowi "wypompowali" z tych miejsc co się dało i tak zostawili. Miejscowym się nie dziwię, ale instytucje powołane do ochrony zabytków...patologia. Więcej o kurhanach i cmentarzu: Poborze-kurhany.
Jadę dalej, przede mną najtrudniejszy etap -skrót przez okoliczne lasy z Zaborowa do Starej Wsi. Pytając miejscowych o przejezdność - patrzą na mnie dziwnie, spotkany grzybiarz - znowu, jak najbardziej mówi że trzeba jechać "cały czas prosto"... Cały czas prosto, q... teren dla mojego roweru nie najlepszy, ciężka sakwa, wąskie opony, a tutaj Panie piach jak na wydmach, góry jak co najmniej w Jurze i temperatura, która dochodzi już teraz do 37st. Leje się ze mnie jak cholera, za mną już około 100 km i trochę mam dosyć. Ale nie ma wyjścia. Po przejechaniu około 15km w tempie 9-15km wyjeżdżam wreszcie na trasę "zgodnie z planem". Niestety "zgodnie z planem" okazuje się za bardzo na północ, przez co kluczę jakieś 20 km tam i z powrotem. W końcu wybieram kierunek południowo wschodni i jadę dalej z nadzieją ,że to ten właściwy. Tablica Zdziwój Stary mówi mi, że nie jest źle chociaż to nie to. Kierunek na Duczymin, a następnie Chorzele. W Parciakach Stacji w czasie odpoczynku przemiła pogawędka z chłopakiem z okolicy przy coli i paluszkach. Do Ostrołęki jakieś 50km, siły jeszcze są i już wiem, że będzie 200 jak nic. Planowany przyjazd o 20tej można między bajki włożyć, jak będę przed 22tą będzie super. I już wiem, że czeka mnie kiblowanie na stacji w Ostrołęce do 3ciej. Ale co tam.

Po drodze na Ostrołękę z powodu nadchodzącego zmroku zmieniam trasę i jadę trasą Kruki-Podrężewo-Ostrołęka na szczęście już bez żadnych niespodzianek. Ostrołęka nocą- ładna i spokojna. Czekając na pociąg i próbując trochę się przespać, podziwiam jak w oddali a potem coraz bliżej niebo przecinają piękne błyskawice. Aż w końcu burza dochodzi do mnie..
Podsumowując: trasa cudowna, biegnąca w większości asfaltem pomiędzy okolicznymi wsiami. Zapachy i widoki momentami zapierające dech w piersiach - nie trzeba Euro 2012 aby przenieść się do innej krainy.





Większość wiosek to opuszczone PGR'y ze zniszczonymi gospodarstwami. Za to wszyscy spotkani ludzie pomocni ale podejrzliwi. Najtrudniejszy odcinek - zdecydowanie przeprawa przez las....no i te km.. miało być inaczej..

  • DST 171.00km
  • Czas 08:16
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 44.53km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krynki-Augustów_asfaltem przez pola i dzicze

Czwartek, 31 maja 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 4

Drugi dzień. Rano szybkie śniadanie i jazda do Krynek. Dość długie szwędanie się, zakupy. Krynki to miasto w którym od XVI w. mieszkali w większości Żydzi. Stąd możemy tutaj znaleźć dwie synagogi, pozostałości po starym cmentarzu żydowskim, ale też cerkiew, domy z XVIII i XIX w. Są podobno też ruiny jakiegoś dworku i stajni ale niestety nie udło mi się ich znaleźć. Ogólnie to wszystkie zabytki są w fatalnym stanie, na dodatek bardzo trudno niektóre z nich odnaleźć - brak jakiegokolwiekm oznaczenia (poza mapą w parku). Wczoraj coś pochrzaniło mi się z telefonem i zmuszony zostałem do zakupu karty telefonicznej. Jednak ani na poczcie, ani w sklepie kart ni ma. Na szczęście Pani w sklepie użyczyła mi swojej komórki i mogłem zadzwionic do Asi. Po wszystkim jadę w kierunku Jurowlan znów wzdłuż granicy. Tym razem nie ma szutrów tylko zajeb.. asfalty pośród malowniczych pól. Pofalowany teren powoduje, że jazda nie jest monotonn i co chwila mam okazję patrząc w stecz podziwiać rozległe tereny pięknego Podlasia. Trasa jest na tyle fantastyczna, że dystans około 30km pokonuję bez trzymania, na kompletnym relaksie co jakiś czas zmieniając tylko przełożenia. Dalej mijam Miszkienniki i jadę do wsi Minkowce szukać ruin wiartaków. Znajduję jeden na pobliskim cmentarzu. Następie kieruję się do kolejnej wsi z wiatrakami tj. Zubrzyca, jednak dzieje się coś niewytłumaczlnego -;-) i nie wiem jak ( do dzisiaj) w miejscu gdzie jest tylko jedna droga, jakimś cudem znajduję się znowu w Miszkiennikach. Nie tracąc czasu, ale trochę skonfudowany śmigam żółtym szlakiem do Bobrownik, Malawicz a następie do wyczekanych Bohonik. Jest to druga taraska po Kruszynianach wioska taraska. Tutaj w meczecie spotykam miłą tatarkę, która opowiada o histori tatarów w tych okolicach, o swojej wsi i rodzinie. Okazuje się również że w Bohonikach jest baza noclegowa za 35pln od osoby. Podziwiam meczet, pozostałości po Miziarze - rozkopanym przy budowie wsi oraz cmentarz na którym leżą katolicy i tararzy. Naładowany jadę dalej obierając za cel spalony wiatrak w Malawiczach który widziałem po drodze. Następnie obieram kierunek Klimówkę i Tołcze. Przed tymi ostatnimi zatrzymuje mnie straż graniczna, spusuje i wypytuje o szczegóły wycieczki. Oficer mówi, że jestem pierwszym rowerzystą na tym terenie w tym roku oraz poucza mnie, żeby nie wchodić na pas orny wzdłuż granicy. Opisuje jakie procedury są uruchamiane po każdym naruszeniu choćby kawłkiem stopy owego pasa. Żegnamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Dalej cały czas asfaltem do Kuźnicy, potem Kowale i Nowy Dwór.Tutaj wjeżdzam na 670 do Dąbrowy Białostockiej - troche z obawami czy będą tiry. Ale droga jest prawie pusta, samochodów jak na lekarstwo. Droga cały czas - raz górki raz dołki. Za Dąbrową kieruję się na Lipków. Po lewej stronie trasy Biebrzański Park Narodowy. Już wiem że do Augustowa dojadę około 22giej. Lae co tam jadę. Za Lipskiem wjeżdzam na trasa do Augustowa - znak 32km. 32km drogą pośrodku Puszczy Augustowskiej. Zowu prawie nie ma samochodów, tylko ja, zachodzące słońce, księżyc i ptaki, dziki, sarny. Robi się coraz ciemniej, paruje mokry asfalt a ja przed sobą widzę tylko asfalt i las... Do Augustowa dojeżdzam o 21.50. Szukam czegoś do zjedzenia, ale wszystko zamknięte. Gdzieś z boku znajduję jakąś knajpkę z flagą Egiptu w której barman lituje się nademną i przygotowuje mi pyszne tosty z serem i pieczarkami i herbatą. Jednak o 23 knajpka jest zamykana, a ja mam jeszcze conajmniej dwiei pól godziny do najwczśniejszego autobusu do Wa-wy. Nic to, jadę na dworzec kolejowy z myślą że tam się ogrzeję - temp. spadła do 5st. Kuu.. stacja jest w ciemnym lesie za miastem. Docieram na miejsce, ale tutaj nikogo nie ma. Budynek zamknięty na cztery spusty. Wracam. Przypominam sobie, że po drodze mijałem hotel - dawny Dom Nauczyciela w Augustowie. Proszę miła panią czy nie mogę przeczekać tutaj do odjazdu mojego autobusu - pani zgadza się, więc w ciepełku czekam na transport. Do domu wracam Żaczkiem - taniej i szybciej jak z PKP.
trasa:Łapicze-Krynki-Jurowlany-Usniarz-Miszkieniki-Minkowce-Zubrzyca-Miszkieniki-Borowniki-Malawicze-Bohoniki-Malawicze-Klimówka-Tołcze-Kuźnica-Kowale-Nowy Dwór-Dąbrowa Białostocka-Lipsk-Augustów

,,

















  • DST 160.66km
  • Teren 70.00km
  • Czas 08:20
  • VAVG 19.28km/h
  • VMAX 40.82km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hajówka-Krynki(Łapicze)_kraina otwartch okien i pustych wsi

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 3

Pierwszy dzień.
Rano na pociągu do Siedlec, a potem przesiadka do Hajnówki. O stojakach na rowery w pociągach można pomarzyć. Za to można posłuchać bardzo ciekawych rozmów miejscowych ludzi o ich problemach, o polityce i o ich sąsiadach.
Z Hajnówki miałem pojechać od razu w kierunku północno-wschodnim do Jez. Siemianowskiego jednak po drodze zmieniłem zdanie i skierowałem się przez miejscowość Narew do pięknie brzmiącej Krainy: Krainy Otwartych Okien tj. do Trześcianki-Soc-Puchłów (chyba tak się to odmienia). Są to trzy wioski, znane z bogato zdobionych domów z charakterystycznymi jaskrawymi kolorami i ornamentami szczególnie wokół okien, w szczytach i narożach . Dodatkowo, jak się dowiedziałem domy w tych trzech wsiach jako jedne z pierwszych zostały postawione w bardzo charakterystycznym dla Podlasia sposób - mianowicie domy są ustawione bokiem do ulicy na wąskich i długich działkach. Domy często są połączone z budynkami gospodarczymi. Co smutne nie spotykam żadnego dziecka, żadnej osoby poniżej 70ciu lat. Ale może to pora dnia...We wsi Trześcianka jest również bardzo ładna zabytkowa cerkiew parafialna p.w. Św. Michała Archanioła z XIX w.
Następnie kieruję się wzdłuż Narwi czerwonym i zielonym szlakiem do wsi Tanica Górna, aby zielonym szlakiem objechać kawałek Jez. Siemianowskiego. Jednak szlak urywa na terenie prywatnej posesji więc muszeę zawrócić i drogą 686 pojechać do Jałówki. Tutaj znajduję ruiny jakiejś starej budowli. Okazuje się że są to pozostałości neogotyckiego kościoła Św. Antoniego Padewskiego z 1905r. Dalej jadę wzdłuż granicy przez Mostowlany, Świsłoczany do Bobrowik. Okolice, widoki piękne jednak drogi nie polecam szczególnie jak ktoś jedzie z sakwami na wąskich kołach. Nie ma nic gorszego jak szutrówka po traktorach...Przejeźdzam drogę prowadzącą do przejścia granicznego i jadę dalej w kierunku Łużan zbaczając z trasy wzdłuż granicy. Teraz kieruję się do Kruszynian, taraskiej wioski któa w tamtym roku wywarłą na mnie bardzo duże wrażenie. Z uwagi porę (jest około 21tej) meczet jest już zamknięty i nie spotykam się z jego opiekunem, z którym w tamtym roku tak dobrze mi się rozmawiało. szkoda, ale trudno. Na cmentarz też nie idę - mam dokłądną dokumentację z tamtego roku. Jadę za to do słynnej Dżenety zapytać o nocleg w jej Tatarskiej Jurcie. Jednak kwota 50pln za nocleg lekko mnie zniechęca i postanawiam jechać dalej do Krynek z nadzieją, że tam coś znajdę. Niestey jest juz trochę późno, miejscowy GOK zamknięty. Dzwonię jeszcze do kilku miejsc i znajduję wreszcie nocleg w Łapiczach kilka kilometrów przez Krynkami. Po ciemku przez las jadę na upragiony nocleg. Tam czekana mnie już gospodyni uśmiechnięta i ciekawa nocnego gościa. Ja jednak zmęczony nie mam ochoty na pogaduchy i grzecznie żegnam się i idę spać.Rano okazje się, że mieszkam w przepięknym, jak z bajki miejscu. Polecam i miejsce i gospodarzy oraz serdecznie dziękuję za gościnę.
Trasa:Hajnówka-Narew-Trześcianka-Soce-Puchły-Trześcianka-Narew-Rybaki-Suszcze-Tanica Grn-Bondary-Bachuny-Jałówka-Dublany-Mostowlay-Świsłoczany-Bobrowniki-Chomontowce-Łużany-Kruszyniany-Górka-Krynki-Łapicze

,,,,,












  • DST 61.00km
  • Teren 36.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 38.15km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mareckie eksploracje vol.2(czerwony i niebieski szlak)

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 01.05.2012 | Komentarze 1

7.15 i jadziem. (no może 7.25 =;-)). Tym razem zgodnie z planem do Radzymina, a tuż za nim wjeżdżam w ulicę Rzeczną na czerwony szlak. Chwilę przed Rudą skręcam w lewo i odtąd moja droga będzie już w większości terenowa. Rower chociaż nie górski - w terenie - bagienno, piaskowym spisuje się bardzo dobrze (z tym, że dzisiaj zabrałem sakwę i to był chyba błąd. Rower dostał kilka kilogramów i zdecydowanie ciężej pokonywał trudniejsze odcinki. Większość dzisiejszego etapu, podobnie jak wczoraj biegła wzdłuż czerwonego szlaku, który na odcinku Ruda-Beniaminów jest oznakowany świetnie.Dodatkowo fakt, że dzień dopiero się zaczyna (dla niektórych), a już w lesie powodują, że jest mi bardzo przyjemnie. Słońce dopiero wspina się na wyżyny, las, ptaki.. Przejeżdżając obok domków przed Beniaminowem spotykam pana w szlafroku, który wyszedł ze swoimi pieskami - las, ptaki, zapach i pan w szlafroku - ale to akurat fajna niespodzianka. Jadąc dalej w kierunku Beniaminowa kilkukrotnie spotykam młode jelonki. Na wysokości ul. Wojska polskiego w Białobrzegach mylę się i zamiast wjechać od razu w las jadę w kierunku Nieporętu. Coś mi jednak nie pasuje, ale był drogowskaz z czerwonym to jadę. Okazuje się że to pomyłka, błądzę trochę i wracam do miejsca w jakim wyjechałem z lasu. Tam okazuje się, że za tabliczkami którymi się sugerowałem, były jeszcze inne - właściwe, kuu.. wjeżdzam, ale już wiem że nie wyrobię się zgodnie z planem. Ten odcinek jest najgorzej oznakowany. Nadrabia za to klimatem - chociaż byłem już tutaj, jest super. Mijam uroczysko Białobrzegi i kieruję się na rez.Puszcza Słupecka i bagniska. Fajnie zmienia się otoczenie, z suchych lasów w okolicach Zegrza, wjechałem na podmokłe tereny z dużą ilością bagien i mokradeł. Teraz trzymam się już cały czas niebieskiego szlaku, który ma mnie doprowadzić do miejsca w którym zakończyłem wczorajsze eksploracje. I doprowadza. Wyjeżdżam na ulicy Strużańskiej/Spcerowej w Nieporęcie (a raczej w Markach) dalej do przystanku PKS Czarna Struga w Markach i do domu niebieskim szlakiem przez Marki.
Przez dwa dni udało się pokonać czerwonym szlakiem odcinek od Marek do Rudy, przez Mareckie lasy, Jaworówkę, Rez. Puszcza Słupecka, lasy Drewnickie, Beniaminów, uroczysko Białobrzegi, Rudę, Radzymin. Trasa bardzo ciekawa, momentami trudna - z uwagi na podmokłe tereny i piasek, ale do przejechania - przepchania. Najgorszy odcinek w lasach Mareckich gdzie szlak jest po prostu zalany i trzeba trochę zjechać, pokombinować...


tylko wiedźmy brak..






prawie dobrze


  • DST 37.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 16.57km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mareckie eksploracje vol.1 (czerwony szlak)

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 2

Na dłuższą wyprawę nie mam czasu, ani chęci (pogoda) - ale na trzy godzinki z rana jak najbardziej.
Tak więc 7.15 wyjazd w kierunku Marek. Celem wycieczki (mam nadzieję, że co najmniej trzech)sprawdzenie szlaków rowerowych w Markach i okolicach (Przemek na życzenie). Dzisiaj na wysokości ulicy Długiej wjechałem w las i czerwonym szlakiem (dla pieszych =;-)) miałem zamiar dojechać do Radzymina, ale bez ciśnienia. Przez okoliczne lasy dojeżdżam do ulicy Dworkowej, a następnie do Jaworówki. W pewnym momencie muszę jednak zrezygnować z czerwonego szlaku, bo jest kompletnie zabagniony. Zjeżdżam więc na zielony, by po jakiś 500 metrach wrócić na czerwony. 40% długości szlaku (na dzisiejszym odcinku) jest zalanych, więc przeprawa przez niektóre odcinki naprawdę dużo mnie kosztuje. Na szczęście nie ma jeszcze tylu komarów co w tamtym roku w Kampinosie, więc kończy sie tylko na usyfionych butach, nogach no i Jimim. Co jakiś czas przecinam zielony szlak rowerowy, który jest naprawdę ok. Zresztą pomimo tych mokradeł jest całość naprawdę super. Za Jaworówką przecinam ul. Piłsudskiego i dalej jadąc czerwonym szlakiem jadę w kierunku rez. Czarnej Strugi. Z uwagi na ograniczony czas - zjeżdżam z czerwonego i jadę chwilę zielonym i niebieskim, a potem niebieskim do PKS Czarna Struga, Okólna i już prosto do domciu. Kilometrów mało, ale super, super trasa. Jeżeli jutro pojadę to zaczynam z Radzymina.
Zaczęło się obiecująco




ale pojawiły się problemy





chyba jakaś odnoga Czarnej Strugi



tyko coś te kilosy nie tak - muszę jeszcze popracować
/

  • DST 109.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 24.13km/h
  • VMAX 50.57km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Wkry

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 5

miała być dzisiaj Nidzica, ale deszcz rano, a potem jeszcze ktoś pokrzyżował mi plany. Na szybko traska do Pomiechówka nad Dolinę Wkry w rezerwacie Doliny Wkry.
Pogoda ok, lekki wiatr - czasami mocniejszy, ale do przeżycia. Trasa w większości asfaltem. Powrót miał być przez Orzechowo i Wieliszew, ale wiatr i Tiry w Pomiechówku, trochę mnie zniechęciły.
Trasa:
Głębocka-Kobiałka-Józefów-Legionowo-Jabłonna-Suchocin-Nowy Dwór Maz-Pomiechówek-Goławice II-Nowy Dwór Maz-Suchocin-Jabłonna-Legionowo-Józefów-Kobiałka-Głębocka
Dolina Wkry w całej okazałości




Jedno z moich ulubionych miejsc na Mazowszu - Pałac w Jabłonnie(specjalnie dla Przemka)-idealne miejsce na odpoczynek







i na koniec jeszcze bociek na Kobiałce


  • DST 79.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 19.75km/h
  • Sprzęt Meridka Zimowa
  • Aktywność Jazda na rowerze

po Nadbużańsku...

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 11.11.2011 | Komentarze 0

Połowa trasy nr 23 z przewodnika po okolicach Warszawy.
Tym razem z Przemkiem. Samochodem do Stoczka i dalej rowerami. Pogoda super,słonecznie, czasami lekki wiatr. Większość trasy po asfalcie-raczej wiejskimi drogami, ale były też odcinki polne i szutrowe.


Dwa razy pojechaliśmy w odwrotną stronę, ale to nic.
Piękne widoki na Nudbużański Park Krajobrazowy i okolice.


Trza tu będzie wrócić jak najprędzej...
Trasa:Stoczek-Huta Gruszczyno-Stara Wieś-Turna-Liw-Węgrów-Warchoły-Miedzna-Wrotnów-Międzyleś-Kozołupy-Miednik-Stoczek


Pałac z XVI w. w Starejwsi


Dwór kancelarii w Liwie

Pozostałości po zamku w Liwie


Tylko mój rower domaga się cały czas urlopu - znowu to nieszczęsne koło z tyłu terkocze.....
Wielkie dzięki za miłe towarzystwo!

i dla żonki i córeczki które mnie puściły pomimo choroby i tęsknoty. Kocham Was!