Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

trasy i szlaki rowerowe

Dystans całkowity:10710.28 km (w terenie 442.00 km; 4.13%)
Czas w ruchu:558:47
Średnia prędkość:19.17 km/h
Maksymalna prędkość:60.21 km/h
Suma podjazdów:11791 m
Liczba aktywności:81
Średnio na aktywność:132.23 km i 6h 53m
Więcej statystyk
  • DST 216.32km
  • Teren 12.00km
  • Czas 10:00
  • VAVG 21.63km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszëbë - Wãsorë

Czwartek, 6 sierpnia 2015 · dodano: 07.08.2015 | Komentarze 4

Trasa
Łazy-Sianów-Sierakowo Sławieńskie-Zielenica-Osowo-Kępice-Barcino-Kołczygłowy-Borzytuchom-Bytów-Parchowo-Węsiory-Klukowa Góra-Mściszewsice-Tuchlino-Sierakowice-Osowo Lęborskie-Lębork a potem Koszalin-Łazy


Jednodniowy wypad w kierunku Węsior na Kaszubach. Miejsce dość znane, ale nie dla mnie - czas to zmienić.  A że jestem w pobliżu...
Wyjeżdżam na spokojnie, bez spiny -  zostawiając za sobą "nadmorskie klimaty". Założyłem sobie że pierwsze 100 km będzie jak najbardziej z dala od ruchliwych dróg - jadę więc malowniczymi drużynami, na których ruch jest naprawdę znikomy. Na samych Kaszubach pojawiają się góreczki (w sumie wyszło ponad 1400m), ruchliwsze drogi i kierowcy niestety.... ehhh szkoda pisać. Słoneczko też daje mi popalić, około 15tej mam go serdecznie dosyć. Dobrze, że dużo lasów i wody - można się schować i schłodzić. Jeziorek i rzeczek naprawdę sporo - raz z lewej, raz z prawej. Pięknie. Same Węsiory robią wrażenie - jezioro, kurhany, kręgi, magia, klimat...Brakuje tylko czarownika, ogniska..
Czerpię co najlepsze z tego miejsca, nic mi turyści.. i tak około godzinki ;-). Do tego miła pogawędka z dziarskim 85 latkiem, który a jakże śmiga na rowerze trasy do 50 km, jeździ na dwudniowe rajdy i jest najstarszym członkiem okolicznego stowarzyszenia rowerowego. Też tak chce...
Trasa do Lęborka to bajka - nawet dość ruchliwa droga mnie nie jest w stanie zniechęcić - praktycznie cały czas z górki.
Podsumowując - trasa bardo ciekawa - szczególnie pierwsze 100 km. Dużo lasów, jezior. Najciekawsze miejsca Bytów, Węsiory, Lębork. Szlaki - Hydrotechniki, Kamiennych kręgów. Na pewno wrócę tutaj
Wracam TLK  - za 110 km - 47pln...
p.s.do trasy doliczyłem 20 km  Koszalina do Łaz w nocy ( około 1wszej- też fajnie ;-)). Zdjęcia robione komórką




link do pozostałych zdjęć




  • DST 141.70km
  • Teren 35.00km
  • Czas 07:34
  • VAVG 18.73km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Bocianów(dz.2)- Biebrzański Park Narodowy

Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 20.06.2015 | Komentarze 0

Trasa: Tykocin-Laskowiec-Gugny-Goniądz-Białosuknia-Dolistowo-Dębowo-Kopiec-Tajno-Barszcze-Augustów

Noc spokojna - nawet ciepła. Obozowisko naprawdę mi się udało - cicho, nad rzeką, towarzystwo przednie ;-). Polecam wszystkim będącym w okolicy, aby tutaj właśnie się rozbijać. Trzeba przejechać most i przed zamkiem skręcić w szutrówkę prowadząca nad Narew. Tam kawałek jadąc prosto można znaleźć spokojne miejsca na biwak - jednodniowy oczywiście. Miejsce o tyle fajne, że można się i umyć, a odważni mogą nawet skoczyć do sklepu na tykocińskim ryneczku. Polecam!

Mycie w Narwi, pakowanie i w drogę. Jako, że dzisiaj nie mam jakoś dużo km, mam czas na spokojne szwendanie się po Tykocinie. Oglądam wzdłuż i w szerz miasteczko. Jest bardzo urokliwe, czuję się że kiedyś było wielokulturowe. Bardzo dużo pozostałości po kulturze żydowskiej m.in dobrze zachowana synagoga, kramnice i super stary rynek. Do tego pomnik Czarneckiego, zamek Zygmunta II Augusta no i Narew .powodują,że czuję się tutaj jak ryba w wodzie. Ehhh.
Ale trza jechać. Na pewno tutaj wrócę z rodzinką.
Jak najszybciej chcę się dostać do BPN. Za Laskowcem jest już tylko park i las. Droga to świeży, piękny asfalt, ale powiem szczerze chyba wolałbym żeby to był jakiś okropny szuter. No cóż,  jestem typowym polakiem.. zawsze mi źle.. Inny powiedziałby - zaj... asfalt - równiutki itd.Ale asfalt, asfaltem. Otoczenie tego odcinka - bajka. Mokradła, lasy-bory, kilka miejsc widokowych, no i ptaki. To jest coś wspaniałego..Sama droga wyściełana jest ogromną ilością rozjechanych żmij, naprawdę jest tego sporo. Od najmniejszych do naprawdę sporych osobników. No i bąki - ogromne, latające wszędzie potwory. Zatrzymujemy się na zdjęcia, one w momencie nas osaczają. Jedziemy - niczym eskadra z jakiejś kreskówki lecą równo w szyku bojowym za nami..
Po drodze spotykam kolarza jak się później okazuje z Wa-wy. Jedziemy razem aż do torów przed Goniądzem. Z jednej strony miło się gada itd. Ale z drugiej strony mam poczucie, że jeden z najważniejszych odcinków na mojej trasie przejeżdżam bez sensu, bez postoju. Ruch rowerowy bardzo słaby - jak na tak popularny odcinek. Jeden sakwiarz, kilku okazyjnych wycieczkowiczów. NO dobra, ale  byłem tutaj kilka miechów temu, bez przesady.. Prawda jest też taka, że największy urok BPN ma od wody.. kto spróbował ten wie ;-)
Dalej Goniądz i lasy się kończą. Ale BPN ciągnie się dalej. Tym razem mokradła, pola, ptaki i komary.
NA wysokości Dolistowa szlak fajnie biegnie obok Biebrzy. Bardzo fajny odcinek - postanawiam się tam zatrzymać na obiad. Znajduję miejscówkę po wędkarzu, rozbijam się itd. Po czym za chwilę podjeżdża czarna bma, na augustowskich blatach z której wyłażą jakieś dresy.. JA w gaciach, jem obiad z garnka, a ci się gapią... wkurza mnie to jak cholera, ale miejsce dla wszystkich.. Medytują, spalają śmierdziucha i na szczęście odjeżdżają. Ale klimat mi zepsuli i już..
Na wysokości Mogielnic zjeżdżam z czerwonego szlaku. Z uwagi na bufor czasowy postanawiam odwiedzić śluzy na Kanale Augustowskim. Potem wzdłuż 61 (nie ma o czym gadać) do samego Augustowa. Tam wypijam zimnego browarka i udaje się do Domu Nauczyciela coby sie przygotować na busa z ŻAKEKSPRES. Za 53 pln mam dojazd z rowerem do domu. Trochę mnie jeszcze wkurza kierowca - robiący mi łaskę że mnie weźmie itd. (wcześniej zarezerwowałem telefonicznie miejsce dla siebie i roweru), ale zagryzam wargi i odpoczywam..
Generalnie - czerwony szlak nad podziw dobrze oznakowany, trochę szutrów, asfalt w większości dobrej jakości. Piękne widoki, piękne lasy. Polecam wszystkim!

Moja łazienka
Moja łazienka © LeeFuks
Tykocińka prezentacja
Tykocińka prezentacja © LeeFuks
Stary Rynek w Tykocinie
Stary Rynek w Tykocinie © LeeFuks

Krasnal
Krasnal © LeeFuks

Zamek w Tykocinie
Zamek w Tykocinie © LeeFuks

Ku czci Puchalskiego
Ku czci Puchalskiego © LeeFuks



Jedna z dróg
Jedna z dróg © LeeFuks
Gdzieś tam w BPK
Gdzieś tam w BPK © LeeFuks

Trzy pokolenia
Trzy pokolenia © LeeFuks
Krzyże po drodze
Krzyże po drodze © LeeFuks

Kolarz w BPK
Kolarz w BPK © LeeFuks

Śluza na kanale augustowskim
Śluza na kanale augustowskim © LeeFuks

Taka ciekawostka
Taka ciekawostka © LeeFuks

link do wszystkich zdjęć





  • DST 152.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 07:55
  • VAVG 19.26km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Bocianów (dz.1) - Narwiański Park Narodowy

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 20.06.2015 | Komentarze 2

Trasa:
Małkinia-Zaręby Kościelne-Czyżew-Szepietowo-Dobrowoda-Pajewo-Saniki-Tykocin


Plan był aby przejechać jak najwięcej czerwonym szlakiem Podlaskiego Szlaku Bocianiego i dalej w stronę Suwałk. Na samym początku mała wtopa, a nawet dwie... Po pierwsze chciałem rozpocząć trasę od Czeremchy, dalej Białowieża i do góry w stroną Suraża. Ale zaspałem.... ciężki tydzień itd. No to opcja zastępcza - Małkinia. Tutaj drugi zonk.. Kupowałem bilet KM w automacie i już będąc w pociągu okazało się że jest przebudowa odcinka Wołomin-Łochów bodajże i wprowadzono komunikację zastępczą (autobus). No i problem wiadomo... Ale na szczęście kierowca zlitował się nade mną i wziął rower.
Z Małkini ruszam w kierunku wschodnim - robi się coraz cieplej i trochę obawiam się upału. Ale co tam.. Decyduję się na trasę biegnącą w większości po z za głównymi odcinkami - tak jak lubię. Pola, laski, wioski. Do Suraża spokojnie, czasami wręcz nudno. W samym Surażu robię błąd (nie pierwszy podczas tego wyjazdu) i nie zatrzymuję sie tutaj na oglądanie miejscowych rarytasów-potem do końca dnia żałuję tego. Można tutaj zobaczyć muzeum kapliczek, kirkut.
Po Surażu trasa robi się zdecydowanie ciekawsza, wjeżdżam do Narwiańskiego Parku Narodowego. Co prawda jadąc szlakiem czerwonym nie czujemy klimatu tego parku tak jak np. w kajaku (polecam) ale i tak jest fajnie. Szlak przeplata się asfaltowo, szutrowymi drogami, raz przez pola, raz przez lasy.
Na dzisiejszy cel i nocleg wybieram sobie okolice Tykocina - tak, żeby jutro z rana pozwiedzać to miasteczko. Jest to też związane z dzienną ilością km jakie sobie założyłem - nie więcej jak 150. Noga zachowuje się jak najbardziej poprawnie. W zasadzie podczas jazdy ból nie występuje, tylko podczas chodzenia w przerwach czuję ściąganie za kolanem i w okolicach biodra.
Do Tykocina dojedżam około 20tej. Dzień był bardzo gorący - temp dochodziła do 30st. Słońce spaliło mi prawe ramie, ale i tak czuję się wyśmienicie. Miasteczko jest bardzo urokliwe, namiot rozbijam po drugiej stronie Narwi widząc Tykociński ryneczek, za sąsiadów mając tylko bociany - bohaterów tego wyjazdu.


A na obiad
A na obiad © LeeFuks
Mój ulubiony odcinek
Mój ulubiony odcinek © LeeFuks
Ful romantico
Ful romantico © LeeFuks
Bocian na bocianiej nodze
Bocian na bocianiej nodze © LeeFuks
Sąsiedzi w Tykocinie
Sąsiedzi w Tykocinie © LeeFuks
link do pozostałych zdjęć



  • DST 73.21km
  • Czas 03:24
  • VAVG 21.53km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczowy powrót od "Wodzireja"

Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 0

Trasa: Turzystwo-Okrzeja-Gózd-Gęsia Wólka-Żelechów-Stary Goniwilk-Górzno-Sulbiny-Garwolin

Powrót z 40tych urodzin przyjaciółki. Zaczynam w Turzystwie - kurcze jestem pod wrażeniem okolicy, niby same pola ale coś mi tutaj się bardzo podoba, jakiś klimat jest w tej okolicy.
Dość dużo szlaków rowerowych, lasy itd. Z drogami już gorzej - można powiedzieć pół na pół.
OD samego rana wiszą na niebie gęste chmury, nawet nie zastanawiam się czy deszcze spadnie,tylko stawiam pytanie kiedy?
Około 12tej wyjeżdzam w kierunku Okrzeji, po tem do Żelechowa i dlej do Garwolina. Trasa do Żelechowa z dala od jakiegokolwiek ruchu -- przeważnie czerwonym ale tez i czarnym i żółtym szlakiem.
Po drodze łapie mnie kilka razy oberwanie chmury, na szczęście zawsze udaje mi sie gdzieś schować. W Garwolinie postanawiam wracać dalej koleją. Oczywiście nie mam gotówki, a w kasie płacić kartą nie można. Widzę reklamy SKY... i szybko instaluje i ładuję konto. W międzyczasie dwóch policjantów obok mnie przeprowadza szybką akcję pościgową za jednym łysym kolesiem.. Siedząc w pociągu mam już bilet... No właśnie. Mam bilet, ale niewłaściwy - patrząc na schemat KM. Q.. w tej magicznej aplikacji nie można kupić każdego biletu dla KM, tylko na wybrane odcinki. Czekam więc na konduktora wymyślając historię jaką mu opowiem.. Na szczeście konduktorem jest dość konkretna Pani, która na moje próby tłumaczenia mówi mi żebym się uspokoił i pokazał jej bilet jaki kupiłem. Jako, że jest na trzy strefy, a my jesteśmy juz w okolicach Celestynowa Pani patrzy na mnie i stanowczym głosem mówi mi, że bilet kupiłem o tej i o tej, jesteśmy teraz w Celestynowie i wszystko jest ok... Ach te Koleje..zawsze zaskakują..
Kamień na kopcu Sienkiewicza
Kamień na kopcu Sienkiewicza © LeeFuks
Kopiec Sienkiewicza
Kopiec Sienkiewicza © LeeFuks
Dzisiejsze szlaki
Dzisiejsze szlaki © LeeFuks
Kapliczka gdzieś po drodze
Kapliczka gdzieś po drodze © LeeFuks
A tu cały czas leje
A tu cały czas leje © LeeFuks
W oczkiwaniu na trochę słońca
W oczkiwaniu na trochę słońca © LeeFuks
Moje ulubione zdjęcie
Moje ulubione zdjęcie © LeeFuks


  • DST 40.68km
  • Czas 01:58
  • VAVG 20.68km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Ożarowa przez obrzeża KPN

Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 11.04.2015 | Komentarze 0

Trasa: Głębocka-Bielany-Mościska-Izabelin-Hornówek-Lipków-Koczargi-Ożarów
Do Ożarowa przez pobrzeża KPN.

Hornówek
Hornówek © LeeFuks

Kościół w Lipkowie

Kościół w Lipkowie © LeeFuks

  • DST 200.04km
  • Teren 30.00km
  • Czas 08:54
  • VAVG 22.48km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Garwolina

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 14.11.2014 | Komentarze 3



Po wczorajszym falstarcie plany miałem dwa. Pierwszy, to dłuższy dystans  zaczynający się w nocy lub lajtowo połatanie dziur w gminach. Wybrałem wariant drugi. Trasa przez Marki, Starą Miłosną, Otwock, Pilawę, Garwolin, a potem do domu (później okazało się ze jednak do Ożarowa do rodzinki)
Wyjechałem dość wcześnie, bo około 5tej. Ciężko szło na początku, kilkudniowy zastój (nie licząc wczorajszego dnia) trochę mnie stopował, ale z każdym kilometrem i promieniem słońca było coraz lepiej. Pogoda piękna - w południe było 19stopni. Trasa do Garwolina naprawdę fajna, cześć pośród lasków, część ulicami. Ruch do Garwolina - zerowy. A potem to się wszystko powaliło, aut masa etc.
Wyjazd oceniam jako udany, pięć gmin wpadło. Jeżeli chodzi o ciekawe miejsca, to od Otwocka do Osiecka cały czas bardzo ciekawie i kolorowo. W większości zielonym, żółtym i niebieskim szlakiem
a poza tym to już chyba ostatni dłuższy wyjazd w tym roku. Za dwa tygodnie długo oczekiwany ACL..
link do kilku zdjęć (uwaga jedno bardzo ostre)
Lasy w okolicach Starej Miłosnej
Lasy w okolicach Starej Miłosnej © LeeFuks


  • DST 62.03km
  • Czas 03:31
  • VAVG 17.64km/h
  • VMAX 60.21km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 581m
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolny Śląsk dz.3 - Lądek Zdrój-Ziębice

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 1

Co to była za noc.. Od 3ciej trójka jeleniowatych (chyba) w mojej okolicy nawoływała się bez ustanku. Na początku mi to przeszkadzało, ale po jakimś czasie wsłuchuję się z zaciekawieniem, domyślając się co tam do siebie zwierzaki gadają. Wyglądało to na rodzinkę. Każdy był w innym miejscu, tworząc trójkąt. Zaczynała zawsze "mama", potem odzywał się "dzieciak" i czasami tylko "tata". I tak do 6tej. Super doświadczenie. Zasypiam jeszcze potem na chwilę. Około 8mej wstaje, słoneczko wschodzi - oj będzie piękna pogoda. Na razie jest około 5ciu SC. Wyciągam maszynkę, robię sobie śniadanko, potem szybką kawkę przy pakowaniu i jestem gotowy do drogi.
Dzisiaj do przejechania mam od 50 do 100 km, w zależności od tego o której będę miał pociąg z Wrocławia. Do wyboru opcja z Ziębic lub bezpośrednio z Wrocka. Wg mapy mam tylko jeden podjazd do Złotego Stoku, potem tylko coraz niżej i niżej.
Droga pusta, jedzie się super dobrze. Większość trasy do Złotego Stoku jest w lesie, a tam jest jeszcze dość zimno. Cały czas ten sam piękny klimat - lasy, górki, dołki - tylko skałek już nie widać.
Podczas jednego ze zjazdów najeżdżam na dość duży kawałek oderwanego asfaltu. Mam dużo szczęścia - mogło się to skończyć... Prędkość do tej pory podczas zjazdów miałem w okolicach 50-60 km/h, ta sytuacja ruszyła wyobraźnię. Dobrze też, że koło i opona całe. Złoty Stok - fajny, robię parę fotek, wypijam Colę i tym razem kieruję się na Kamieniec Ząbkowicki. Znajduje się tam okazała warownia datowana na XIw. Bilet do warowni (25pln) trochę mnie odstrasza - chyba i tak bym nie zwiedzał (ale 25 pln to troszkę za dużo) wobec czego robię sobie spacer dookoła budowli, przy okazji trochę odpoczywam.
Teraz chciałbym zjechać trochę w bok i opłotkami dotrzeć do Ziębic, gdzie zdecyduję co dalej. Za namowami Pana z informacji wybieram jeden z objazdów i przemierzając okoliczne wioski spokojnie, w pięknym słońcu kieruję się do celu. Krajobraz gór i lasów już dawno ustąpił miejsca kolorowym polom i sporadycznym zabudowaniom.
W Ziębicach jestem około 13.30. Okazuje się, że znowu jest jakiś rozjazd pomiędzy pociągami w necie, a tym co faktycznie jest dostępne, przewozi rowery etc. Mój planowany pociąg podobno nie przewozi rowerów.. Mam jakiś wcześniejszy pociąg, ale aby na niego zdążyć muszę dojechać do Wrocka tez pociągiem. Trochę mało mi dzisiaj, ale nie mam wyjścia. Bilety kosztują mnie około 90dch (65do Wa-wy+27 z Ziębic).
Mam jeszcze trochę czasu, więc jadę coś zjeść na ryneczek. Wybieram to co zwykle - pierogi..
Podróż pociągami przebiega raczej bez problemów. Pociąg z Ziębic co prawda spóźnia się i różnicy między pociągami mam chyba ze dwie minuty wg rozkładu, ale na szczęście pociąg do Wa-wy też ma opóźnienie i udaje mi się nawet zakupić pożegnane piwko. Przedziału na rowery brak, tutaj znowu rozjazd informacyjny. Zdaniem kierownika ten pociąg nie przewozi rowerów, ale na szczęście nie robi kłopotów. Przypinam rower zaraz za "lokomotywą" by dalej w samotnym przedziale dojechać do samej Wa-wy.
Najciekawsze miejsca z dzisiaj- Złoty Stok

Jeżeli chodzi o całość trasy, to trasa po prostu piękna. Zmieniłby jedynie miejsca na noclegi i gdybym miał więcej czasu jechał dłużej wzdłuż gór i pokusiłbym się o wejście przynajmniej na Szczeliniec.
Okolice Orłowca
Okolice Orłowca © LeeFuks



więcej zdjęć z tego dnia




  • DST 119.23km
  • Czas 07:05
  • VAVG 16.83km/h
  • Podjazdy 1890m
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolny Śląsk dz.2 - Karłów-Lądek Zdrój (Masyw Śnieżnika)

Sobota, 27 września 2014 · dodano: 03.10.2014 | Komentarze 1

Ciuchy wyschły z wyjątkiem butów. Rano śmigam do jedynego sklepu, robię zakupy m.in na śniadanko i o 9tej jestem gotowy do drogi. Akurat przestało padać, więc spoglądając z nadzieją na chmury wyruszam. Zaczynam dla odmiany od długiego zjazdu. Piekna ta okolica, co prawda jadę asfaltem, ale samochodów brak. Mijam może z pięciu rowerzystów, ale też ruch słaby. Droga stu zakrętów męczy, ale też dostarcza niesamowitych wrażeń. Trasa  raz pod górkę, a następnie super zjazdy. Do Kudowy dojeżdżam w dobrym nastroju - pogoda też się trochę poprawiła. W samej Kudowie dużo ludzi, więc staram się ograniczyć moją wizytę do minimum. Obowiązkowo idę napić się wody o zapachu zgniłych jajek (biorę trochę tego energetycznego napoju dla żonki). Kręcąć się po parku z Kudowie słyszę jak ktoś zapowiada piękną pogodę - chociaż cały czas wiszą nad nami dość gęste chmury - taaa myślę sobie Chmurka się znalazła..
Czym prędzej wyjeżdżam z miasteczka, kierując się krajówką na Lewin Kłodzki. Super są te maleńkie miasteczka. Wszystkie tak samo piękne. Żadne tam "zdroje" - ludzie zwiedzajcie te maleńkie perełki..bo powoli umierają ...Opuszczone, zapuszczone, ale z jaka historią. Na przykład taki Lewin - jedna z najstarszych mieścin w okolicy - XII, XIIw. Super ciekawy "ryneczek" z zabudową z XVII Iw. Ehh.Żal opuszczać takie miejsca.
Jadę następnie do Dusznik, gdzie po drodze pokonuję dość długi podjazd i dalej zjeżdżam niebieskim szlakiem na Zieleniec. Znowu super klimat - trasa w lesie, obok szumi sobie Bystrzyca Dusznicka. Pięknie. Nawet podjazdy tak nie męczą . Droga prowadzi do prawie samego Zieleńca i łączy się z Autostrada Sudecką, którą pojadę już prawie do końca dzisiejszego dnia. Jeżeli komuś po tym odcinku mało będzie klimatowych widoczków - to teraz można mówić o prawdziwej ekstazie. Po prawej stronie widoki na Góry Orlickie piękne widoki ,piękne.. Mijam kilka miejsc biwakowych (chyba za free) w których są nawet narąbane kawałki drewna na ognisko. To Polska?? Niesamowite miejsca. Po drodze mijam jeszcze schronisko Jagodna na przełęczy Spalonej. Na wysokości Domaszkowa odbijam na Bystrzycę Kłodzką z mega wielkim znakiem zapytania czy dobrze robię, bo można dalej jechać tą piękną  trasą do Międzylesia.  Obiad z widokiem na mój dzisiejszy cel - Masyw Śnieżnika. Spełnia się przepowiednia Chmurki z Kudowy - słońce pięknie świeci - do tego stopnia, że siedzę w slipkach ;-). Po drodze jeszcze jedna perełka - Bystrzyca Kłodzka  - zapuszczone miejsce to prawda - ale spójrzcie na zdjęcia. Pięknie miasto.
Wieczorem dojeżdżam do Stroń Śląskich, jednak bez zatrzymania jadę dalej z zamiarem zatrzymania się gdzieś w okolicy Lądka Zdroju. I to chyba największy błąd tego wyjazdu. W okolicach Stronia na pięknej połonince mijam kolejny punkt kempingowy, jednak nie wiedząc jak będzie wyglądała moja trasa do samego Lądka postanawiam jechać dalej. Żałuje tego już do końca podróży. Okazuje się za tym, miejscem jest już cały czas z górki, a do Lądka mam jakieś 30 min. W samym Lądku słabo - rozbijam namiot kilka km za Lądkiem w pierwszym napotkanym lasku.
Najciekawsze miejsca - oprócz Lądka - wszystkie (Lewin Kłodzki i trasa aż do Domaszkowa, Bystrzyca Kłodzka i trasa do Stroń Śląskich)

Masyw Śnieżnika- cel na dzisiaj

Masyw Śnieżnika- cel na dzisiaj © LeeFuks



zdjęcia z dzisiejszego dnia

  • DST 145.83km
  • Czas 08:51
  • VAVG 16.48km/h
  • Podjazdy 1890m
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolny Śląsk dz.1 - Wrocław-Karłów (G. Stołowe)

Piątek, 26 września 2014 · dodano: 03.10.2014 | Komentarze 1

Nareszcie udaje mi się "wyrwać" z Warszawy na kilka dni. Kierunek już dawno wybrany - Dolny Śląsk.
Do Wrocławia docieram pociągiem dzień wcześniej - za 62 pln i w 7 godzin.. jestem na miejscu. Pociąg odjeżdża o 22.00,  na miejscu jestem około 6 tej. W sam raz. W samym Wrocławiu ostatnio byłem chyba w liceum, a że miasto jest jednym z moich ulubionych kręcę się trochę po nim. Zabawne, ale ostatnie wspomnienia mam również jak szwędam się po nim o wschodzie słońca, jednak wtedy w zdecydowanie innych warunkach ;-P Lubię klimat Wrocławia. Ale nie dla Wrocławia tutaj przyjechałem więc w drogę panie drogi..
Kieruję się na południe wykorzystując najpierw miejscowe ścieżki rowerowe, następnie ulice i ... no właśnie. Chcąc dojechać do Bielan Wrocławskich wjeżdżam na jakąś ulicę, która prowadzi przez dziką cześć Wrocławia - jadę prze jakieś pola, błota i mokradła.. Przejechałem kilka kilometrów, a rower wygląda jakbym jechał przez błotną krainę. Po jakimś czasie udaje mi wrócić na właściwe tory i dalej już trasą kieruję się do Niemczy. Jest to jedno z wielu starych, zapuszczonych, ale ciekawych miasteczek jakie mam zamiar odwiedzić podczas wyjazdu. Ruch na głównych trasach tego dnia dość duży, pogoda w miarę (wilgotno, temperatura do 13st i pochmurno, wiatr też znośny). Za Niemczą odbijam w lewo i dalej drogami lokalnymi jadę do Srebrnej Góry u podnóża Gór Sowich. Urokliwe i klimatyczne miejsce - kręcę się trochę po okolicy, jem obiadek i zaczynam pierwszy większy podjazd do Twierdzy w Srebrnej Górze. Z bagażem taki podjazd jest już odczuwalny, więc telepię się powoli do góry. Drogowe serpentyny pośród lasów pod górę, następnie długie zjazdy - to charakterystyka tej wycieczki, dodatkowo cisza lasu, spokój, zapach wilgotnego lasu..
Trafiają się momenty, że muszę rower prowadzić. Czym wyżej podjeżdżam robi się bardziej wilgotno, a około 17tej zaczyna lekko kropić. Gdy wjeżdżam w Góry Stołowe zaczyna się robić ciemno. Szkoda, bo też zaczyna się Szosa Stu Zakrętów i fajniej byłby ją przejechać jak jest widno. To też odcinek Międzynarodowej Trasy Rowerowej Ściany. Lekka mżawka i zmrok powodują, że robi się naprawdę klimatowo. Serpentyny tylko potęgują to odczucie.  Z drugiej strony jestem już dość zmęczony i pierwotny plan przejechania minimum 150km tego dnia wisi mocno na włosku. Jadę i jadę, końca nie widać. Mijają mnie tylko co jakiś czas wozy straży pożarnej (może to cały czas ten sam samochód), które mają w okolicy  jakieś ćwiczenia w górach. Oj ciężko to wszystko idzie. Dojeżdżam do Karłowa, jest 20ta i chyba dalej już nie ma sensu jechać. Zresztą zmęczony już jestem, ciuchy mokre.. Postanawiam poszukać jakiegoś noclegu w przyzwoitej cenie, jednak nikt nie chce przyjąć wędrowca na jedną noc.. W jedynej knajpce - Carlbsreg (nazwa pochodząca od browaru, ale też i od niemieckiej wersji nazwy miasta) dowiaduję się, że z noclegami będzie kłopot - zostały tylko w okolicy pokoje bez łazienki i telewizora.. i w taki oto sposób znajduję spoko nocleg za 30pln, gdzie mogę się naładować, osuszyć, ugotować itd. Idę jeszcze na obchód, małe piwko i czas na "nyny". Oj fajne to miejsce i bardzo korci mnie, aby jutro skoro świt wyskoczyć sobie choćby na Szczeliniec. Ciekawe miejsca - Niemcza, Srebrna Góra, Radków, Karłów

Niemcza

Niemcza © LeeFuks


więcej zdjęć z tego dnia






  • DST 210.80km
  • Czas 08:31
  • VAVG 24.75km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podlaskie szw"ę"danie

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 18.08.2014 | Komentarze 3


Pierwszy po urlopie dłuższy wyjazd, co by sprawdzić czy aby, moje kończyny dolne nie zapomniały jak się jeździ...
Postanowiłem pojechać w kierunku podlaskiego - wyciszyć się (udało się), zaliczyć kilka gmin (udało się - nawet kilka-biorąc pod uwagę bikestats "świętych grali").
Oczywiście, jak to ostatnio u mnie bywało, nie udało się do końca wstrzelić w wiatr, co pod koniec trasy odbiło się na moim kolanie. Pogoda - dość wietrznie i ze zmiennym szczęściem, cały czas w towarzystwie ciemnych chmur - jednak bez deszczu. 
Sama trasa poza odcinkami głównymi spokojna i dość nudna, aczkolwiek pośród malowniczych lasów i łąk. Ciemne chmury fajnie komponowały się np. z kolorowymi polami. 
Przeprosiłem się też z moją lemondką, co odzwierciedliło się od razu na średniej.
Mogę się też pokusić opinię na temat uchwytu na dodatkowy bidon. Niestety - model który zakupiłem to pomyłka. Przy instalowaniu nie było możliwości dokręcenia śrub "do końca", plastiki do których wkręcamy śruby po jednej próbie wkręcenia wyrobiły się i miało się wrażenie że przekręciły się gwinty. Podczas jazdy po nierównym podłożu, bidon pływa - ponieważ guma pod paskami wychodzi z nich. Ogólnie nie polecam. Lepszym, chociaż mniej estetycznym rozwiązaniem są na pewno zwykłe zaciski do rur, które można kupić w markecie za 5 pln za sztukę.
Nowe gminy: Klukowo, Szepietowo, Poświętne, Wyszki, Grodzisk, Perlejewo, Nowe Piekuty
Bug w całej okazałości
Bug w całej okazałości © LeeFuks
Po polsku
Po polsku © LeeFuks
Krajobraz nadburzański
Krajobraz nadburzański © LeeFuks
Czas na posiłek
Czas na posiłek © LeeFuks
Najciekawsza kapliczka na drodze
Najciekawsza kapliczka na drodze © LeeFuks