Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 82.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 16.73km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śródziemie 2019 (Dzień 9) Maroko/Hiszpania: Hakama-Vejer de Frontera

Czwartek, 23 maja 2019 · dodano: 27.10.2019 | Komentarze 1

15 km do Tangeru. To miasto pełną gębą, różniące się wszystkim co do tej pory widzieliśmy w Maroku. To po prostu zachodnie miasto wplecione w marokański klimat. To już nie jest Maroko. Jedynie kobiety (niektóre) w dżellabach i burkach, meczety i stare miasto przypominają jeszcze gdzie jesteśmy. Medyna fajna, samo stare miasto tez super. Można sobie wyobrazić jak wyglądało w czasach kiedy było np. mekką artystów. Podczas zwiedzania zaczepia nas starszy lokales - inny od typowego majfrenda. Okazuje się że jest byłym bokserem, jak dowiaduje się że jesteśmy z Polski opowiada że poznał Gadochę który był tutaj na jakimś meczu lub zgrupowaniu. Ale jak to w Maroku, biorę na te wszystkie historie poprawkę - chociaż ta nawet oryginalna. Dziadek tak opowiadając, już prowadzi nas do perfumerii jego "brata" gdzie kupimy "najlepsze" olejki w Maroku. Okazuje się że i najdroższe..
Prom do Hiszpanii kosztuje 400DAH, rowery biorą bez problemu w cenie. Nie ma jakiejś wyjątkowej kontroli, o których czyta się w necie. Możesz wywieźć i wwieść w zasadzie wszystko. Prom jak to w Maroku, odpływa z godzinnym opóźnieniem, ale do tego jesteśmy już przyzwyczajeni. Płyniemy jakieś 30 min, na pokładzie jest bar, ale tylko za euro. Widzimy Gibraltar, ale płyniemy do portu w Tarifie,  który jest bardziej na zachód. Sama Tarifa, to przyjemne, małe miasteczko w którym prym wiodą windsurferzy. Czuje się mocno jaką wolność unoszącą się w powietrzu, ale może to również kwestia że jednak przed chwilą byliśmy w dość odmiennych warunkach.
Klimat miejsca niesamowicie odmienny od tego w Maroku - jesteśmy kilkanaście km od Maroka, a po plaży chodzą kobiety topless, alkohol można kupić wszędzie i o każdej porze. Fajne tapas bary, ale już z jedzeniem vege kłopot, wszędzie mięcho. Niestety, to Andaluzja.. Po pysznej tortlilii i pierwszym piwu na tym wyjeździe idziemy na plażę. Nie czekamy długo (chociaż ja miałem obiekcje) i wskakujemy do wody. Zimna, ale to nie ważne. Jest super!
Po relaksie bierzemy kierunek na Kadyks. To kolejne miejsce na naszej mapie jakie chcemy zobaczyć. Po przejechaniu jakieś 50 km zaczynamy szukać jakiegoś miejsca na robicie namiotów, ale tutaj wszędzie są pastwiska w większości ogrodzone. Czasami jedziemy i jedziemy a jedno ogrodzenie ciągnie się i ciągnie. Ogromne pastwiska byków, krów nie mają końca.  Przez przypadek natrafiamy na siedlisko ptaków, ale to chyba nie Kiwi jak twierdził Piotrek  - siedzą sobie na skałach przy drodze.
Na kolację specjalności Hiszpańskie w tym ser, wino więc ciśnienie na rozbicie mamy dość duże. Znajdujemy w końcu jakieś pole bez ogrodzenia pod przepięknym miasteczkiem Vejer de Frontera i delektujemy się jedzeniem.




Kategoria abroad



Komentarze
reggie997
| 18:00 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj pięknie Panie Dziejku - pozdrowienia dla Piotrasa i Maria
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa luzla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]