Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jeziora

Dystans całkowity:3295.60 km (w terenie 322.50 km; 9.79%)
Czas w ruchu:168:52
Średnia prędkość:19.52 km/h
Maksymalna prędkość:43.74 km/h
Suma podjazdów:1830 m
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:131.82 km i 6h 45m
Więcej statystyk
  • DST 55.43km
  • Czas 02:07
  • VAVG 26.19km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łazy-Dąbki

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Łazy-Osiek-Kleszcze-Sucha Koszalińska-Glęźnowo-Bukowo Morskie-Dąbki
szybki, wieczorny rozruch. Po kilku dniach bez roweru jechało mi się wysmienicie. Po drodze trzy fajne kościółki i pozostałości po opactwie Cystersów w Bukowie Morskim.

  • DST 20.92km
  • Teren 8.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 4.61km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tata sałata czyli tata z córką na rowerze x2-Biskupin i okolice

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Rano, po śniadaniu, pakowaniu się - szybka kąpiel w jeziorze. Woda chodna, ale w sam raz na rozpoczynający się upał. Amelka nie mogła sobie darować i choćby przez chwilę musiała poszaleć w wodzie. Po drodze zahaczamy o kościół w Gąsawie. ale jest zamknięty - szkoda, bo z zewnątrz wygląda interesująco. Jedziemy do Biskupina, a tam w muzeum zwiedzamy i bawimy się (akurat można było pobawić się w starodawne gry i zabawy) kilka dobrych godzin. W planach mamy jeszcze Zauroladię w Rogowie, ale z minuty na minutę widzę, że raczej nic z tego nie będzie. Wszyscy bawimy się świetnie, nawet ie wiemy kiedy mija 18ta. Czas na powrót do Żnina. Trochę zawiedzeni, że nie udało się zobaczyć dinozaurów wracamy przy zachodzącym słońcu. Obijamy sobie ten niedostatek zabawami na polu. Jest super, zachód słońca, uśmiechy na twarzach, w dole jeziora.. Droga powrotna idzie nam bardzo sprawnie, nawet kiedy chcąc uniknąć szutrów, wjeżdżamy na bardziej ruchliwa drogę. Jednak nie dla nas ona, i przy pierwszej nadarzającej się możliwości zjeżadżamy na mniej ruchliwą drogę. Przed Żninem robi się ciemno i trza założyć kamizelki odblaskowe, co dziewczynom bardzo się podoba. Dobrze widoczni, jak jakaś wycieczka szkolna wjeżdżamy do Żnina. Zmęczeni, my z Darkiem od ciągłego uważania na dziewczyny i ich dopingowania, a dziewczyny od upału, atrakcji i dystansu. A przed nami jeszcze 4godz. w samochodzie.. ale warto było, było super..



















  • DST 17.67km
  • Teren 7.50km
  • Czas 04:14
  • VAVG 4.17km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tata sałata czyli tata z córką na rowerze x2-poznajmy Diabła Weneckiego..

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 0

Nasz pierwszy wspólny wyjazd rowerowy z nocowaniem. WYjeżdzamy w czwórkę samochodami do Żnina.
Tam akurat jakies targi rolnicze więc zamieszanie dość spore, szukamy IT, która na ten czas przeprowadziła się na teren targów. DOstajemy fajne odznaki, wystarczająco dokładą mapkę ze szlakami rowerowymi (bardzo fajnie wydaną), paszporty turystyczne i inne gadżety. Dziewczyny zadowolone, więc rozpoczynamy wycieczkę. Na chwilę jeszcze postój na naprawę Darka roweru, jedzenie ;-) i jazda. WYruszamy w kierunku Skarbienic asfaltową drogą, dość sporadycznie uczęszczaną przez samochody. Opuszczamy Żnin i po około 2km skręcamy w "polny asfalt" i spokojnie jedziemy przed siebie. Zaczyna się robić malowniczo, mijamy Skarbienice i teraz jedziemy niebieskim szlakiem do Wenecji. Mijamy jezioro Skarbieniewickie. Asfalt się kończy zaczyna szurtowa dróżyna, temperatura trochę nam doskwiera bo jest około 30st. więc zatrzymujemy się dość często na picie, gadanie, dodawanie co niektórym otuchy :). W Wenecji piękne widoki, pola po żniwach, słońce, w dolinach jeziora po obu stronach - Weneckie i Biskupińskie. Oj ładnie tu.. Jedziemy wzdłuż torów kolejki wąskotorowej, która ma nas poprowadzić do Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji i do ruin pewnego "Diabła".. Weneckiego. W taki upał trza schłodzić organizm, co szybko czynimy po znalezieniu budki z lodami. Dziewczyny trochę wydają się zmęczone, mamy za sobą już kilka kryzysów, ale po lodach uśmiechy wracają na nasze twarze. Zwiedzamy sobie muzeum, wygłupiając się w wagonach, wagonikach, parowozach i parowozikach. SIedzimy w poszczególnych wagonach zastanawiając się jak to było, kiedy te ponad stuletnie wagony były używane. W korytarzach siedział na swoim zydelku kontroler, na środku wagonu był piec na węgiel, który dawał ciepło w zimie... Daro nie mógł sobie darować i szybko zasiadł za "sterami" lokomotywy, co oznajmiał nam co chwila jej dzwonkiem. Zaraz obok muzeum znajdują się ruiny zamku rodu Nałęczów, w którym mieszkał okryty złą sławą kasztelan Tomasz. Wcześniej dziewczyny zakupiły sobie książki z legendą o owym złym kasztelanie, a jako, że byliśmy już po przeczytaniu części książek - widziałem, że podchodzą do tematu dość szczególnie, co chwila pytając jak to było, a dlaczego, a po co.. Posilamy się pod zamkiem i czas w drogę, bo niestety robi się późno. W muzeum kolei po zamknięciu, zostały oświetlone niektóre wagony i puszczono dość głośno muzykę PINK FLOYD co wygląda i brzmi zajeb... jestem pod wrażeniem. Wyjeżdżamy z Wenecji cały czas niebieskim szlakiem kierujemy się do Biskupina. Spokojna asfaltowa droga, w sam raz dla zmęczonych dziewczyn. DOjeżdzamy do muzeum archeologicznego, które mamy zamiar jutro zwiedzić. Widzę, że nie zmieniło się tutaj prawie nic, za wyjątkiem karczmy i hotelu naprzeciw muzeum. Zjadamy późny obiad, pomagamy anglikowi, który szukał wsparcia po tym jak nie mógł znaleźć karty po angielsku, anu zrozumienia u babci przyjmującej zamówienia. Słońce już dawno zaszło, więc musimy się spieszyć aby dojechać do Gąsawy na pole namiotowe. Bez problemu je odnajdujemy, rozbijamy namioty i robimy ognisko. Dziewczyny (ale zresztą i my też) są tak męczone, że marzą tylko po pójściu spać, co po około godzinie spędzonej przy ognisku robimy. Zasypiamy w sekundę.



















  • DST 25.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 8.88km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

dziecięce Zegrze

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 3

Sobotnie popołudnie postanowiliśmy spędzić z Amelią na rowerach - kierunek Zegrze malowniczą trasą wzdłuż kanałku Żerańskiego. Dla naszej siedmiolatki to chyba najdłuższa trasa jak dotąd. Ale spisała się na medal. Jechaliśmy spokojnie, bez ciśnienia, co chwila przystanek itd. W Nieporęcie obowiązkowa zapiekana, zabawa na placu zabaw i na plaży.

  • DST 110.00km
  • Czas 09:00
  • VAVG 12.22km/h
  • Sprzęt Meridka Zimowa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła jeziora Śniardwy

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 3

Trasa: Iznota - Mikołajki - Łuknajno - Dziubiele - Suchy Róg - Okartowo - Nowe Guty - Kwik - Zdory - Jedlin - Karwik - Niedźwiedzi Róg - Wejsuny - Wierzba - Iznota
Długość trasy: 110 km

Będąc na urlopie w MPK nie mogłem sobie podarować rundki dookoła Śniardw. Polecam tą trasę - przez kolorowe łąki, lasy i zapomniane wsie. Można zobaczyć z bliska piękno Mazur i czerpać z niego do woli.

Plaża w Suchym Rogu (woda w Śniardwach bardzo przyjemna)
Suchy Róg © LeeFuks

Widok z kanału Wyszka, który łączy jez. Śniardwy z jez. Białoławki
Zdjęcie z wycieczki rowerowej © LeeFuks

Polana w okolicach wsi Kwik

Kanał Jegliński I

Kanał Jegliński II






Niedźwiedzi Róg






Przystań promowa w Wierzbie