Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi LeeFuks z miasteczka Warszawa ul. Głębocka . Mam przejechane 60481.95 kilometrów w tym 1216.17 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.59 km/h i mam na wszystko...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy LeeFuks.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rowerowa Ciekawego Polska

Dystans całkowity:14524.33 km (w terenie 784.50 km; 5.40%)
Czas w ruchu:737:45
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:60.21 km/h
Suma podjazdów:12472 m
Liczba aktywności:105
Średnio na aktywność:138.33 km i 7h 05m
Więcej statystyk
  • DST 269.73km
  • Teren 11.00km
  • Czas 11:35
  • VAVG 23.29km/h
  • VMAX 43.74km/h
  • Temperatura 3.3°C
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Pilicy

Niedziela, 17 listopada 2013 · dodano: 18.11.2013 | Komentarze 6

Trasa:
Piotrków Trybulaski-Smardzewice-Tomaszów Maz-Spała-Konewka-Inowłódź-Rzeczyca-Nowe Miasto nad Pilicą-Michałowice-Promna-Warka-Góra Kalwaria-karczew-Otwock-Warszawa

Dylematów miałem co nie miara przy planowaniu kolejnego wyjazdu. Z jednej strony żonka dała dyspensę na dwa dni, z drugiej człowiek ma wątpliwości czy aby nie warto tego czasu spędzic z rodziną - bo weekend to jednyny czas kiedy tak naprawdę możemy być razem. Kolejny dylemat to wczesny zmrok i przy wyborze dłuższej trasy jazda po zmroku. Jakoś ostatnimi czasy dosć dużo tych jazd po ciemku było i juz chyba mam lekki przesyt. Wybieram opcję jednodniową, ale z jada po ciemku..jednak.
W pociągu troche mnie wpienił przedział rowerowy, który ni edo końca został przysposobiony dola rowerów. Sa sotojaki, ale nikt sie nie zastanowił, że rowery trzeba jakos wnieść. A wnieśc można przez kącik w którym dawnej segregowano listy.. drzwi na max 50 cm. A szerokie drzyw na stałe zanitowane.. Zwracam uwage kierowniczce pociągu, która pomimo szczerych chęci nic nie moze zrobić. Szczęście w nieszczęsciu w pociągu była kontrola PKP i powyższa ściema miała zostac zgłoszona.
Jazdę zaczynam od Piotrkowa i od razu kieruję sie nad Zalew Sulejowski. Temperatura 3.3 i szału nie ma. Bez rozgrzewki jest mi troche zimno. Wszędzie gęsto i wilgotno - i taka aura bedzie niestety towarzyszyła mi do końca. Nad zalewem zjadam coś na szybko i ruszam w kierunki Jelenia gdzie znajduje się jeden z czterech moich punktów docelowych - schron kolejowy - pozostałosc poniemieckiej bytności. Dojazd do bunkra nie jest taki prosty, najlepiej trzymać sie zielonego szlaku. Kolejny punkt to drugi bliźniaczy bunkier w Konewce - tutaj znajduje sie też małe muzeum II wojny światowej. Po Konewce - kierunek runiny zamku w Inowłodzu. Zależało mi aby wszystkie cztery rzeczy zobaczyć za dnia wobec czego spieszę się bo jest już po 15tej. Na szczeście jedynym plusem tej pogody jest wiatr który przez większość trasy mam w plecy. Na zamku jestem około 16tej i kiedy kończe posiłek jest już ciemno. Szkoda, trasa wzdłuż Pilicy jest bardzo malownicza (przynajmniej na kajaku, którym płynąłem tutaj z córeczką w sierpniu). Miałem nadzieję, że chociaz troszeczkę uświadczę tego klimatu. Robi się coraz wilgotniej, pojawiła się mrzawka i gęsta mgła - temperatura w okolicach 5 st. Mijam okoliczne wioski i miasteczka - puste, zamglone.. Od czasu do czasu ulicą spacerują młodzi ludzie, czasami grupki siedzą w zaparkowanych przy ulicach samochodach lub poprostu stoją pod sklepami. Dojeżdzam do Nowego Miasta i potem prosto trasą do Góry Kalwarii i Warszawy. W domu jestem około 00.30. Źle rozplanowałem sobie jedzienie i picie co w końcówce bardzo dało mi się we znaki. Trasa bardzo fajna, troche żałuję Pilicy, ale jak sie nie ma tego co się lubi...

PKP - źródło inspiracji © LeeFuks

PKP- nikt stad nie wyjdzie © LeeFuks

Zalew Sulejowski © LeeFuks

Zalew Sulejowski vs Pilica © LeeFuks

..chyba w Rzeczycy © LeeFuks

Hmm gdzie ja jestem © LeeFuks

Schron kolejowy - Jeleń © LeeFuks

Jeleń schron kolejowy © LeeFuks

Tomaszów Mazowiecki - kościół św. Marcina © LeeFuks

Pilica © LeeFuks

Spała jeden z budynków w "centrum" © LeeFuks

Konewka Bnh - wejście do schronu © LeeFuks

Konewka - muzeum © LeeFuks

Czas tutaj stanął w miejscu © LeeFuks

Kiedyś to była synagoga © LeeFuks

Inowłódz - widok na całość ruin © LeeFuks

Inowłódz - ruiny zamku © LeeFuks


  • DST 159.43km
  • Czas 09:18
  • VAVG 17.14km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

nie ma jak lato jesienią - wschód (Włodawa-Lublin)

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 3

Trasa:
Włodawa-Hańsk-Sawin-Chełm-Siedliszcze-Mełgie-Świdnik-Lublin




Rano, budzi mnie traktor gdzie tam się szwędający. Śniadanie, toaleta w kanałku melioracyjnym (no dobra - w odpływie Włodawki) i dalej. Znowu jest bardzo wilgotno, mam wrażenie że mgła jest jeszcze gęściejsza. Krótkie zwiedzanie Włodawy - jak to ktoś powiedział stolicy trzech kultur. I chyba muszę się z tym zgodzić - przynajmniej na pierwszy rzut oka - miasto robi wiele aby tak być postrzegane - i fajnie. Dzisiejszy dzień nie będzie już taki malowniczy i spokojny jak wczoraj. Dzisiaj większość drogi to trasy, samochody etc. Droga do Chełma jest dla mnie dużym wyzwaniem - cały czas jakieś podjazdy i wiatr. Ponad 40 km wydaje mi się niekończącą się mordęgą. A przecież te górki wcale jakieś ogromne nie są. Myśl,że droga do Lublina powinna być trochę z wiatrem trzyma mnie na duchu. Do Chełma dojeżdżam 1,5 h po czasie...Ciekawe miasto - już dawno chciałem tutaj przyjechać. Trochę się błąkam, robię zakupy u sponsora naszej reprezentacji i jadę do Lublina. I już na samym początku zostaję pozbawiony złudzeń - wiatr znowu jest w opozycji i te górki.. masa górek...no i dupa - nie wiem co się dzieje ale jest dokładnie tak jak z moim poprzednim i następnym siodełkiem - odparzone miejsca wrzynają mi się jak cholera. Przecież ni to jakiś ogromny dystans, ni to żadne upały...Strasznie mnie ta trasa męczy - dojeżdżając około 19tej do Lublina marzę tylko o pociągu do domu.. w ostatniej chwili łapię TLK i wracam gotując się przedziale - bo przecież PKP (TLK) dba o pasażerów..
więcej zdjęć

  • DST 218.36km
  • Czas 09:26
  • VAVG 23.15km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

nie ma jak lato jesienią - wschód (nadburzański szlak)

Piątek, 25 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 5

Trasa:
Czeremcha-Mielnik-Janów Podlaski-Terespol-Kodeń-Włodawa



I ja korzystam z piękniej pogody i robię sobie dwudniowy wypadzik. Cel Połączyć początek z końcem... ;-). Jadę w moje ulubione klimaty tj. na wschód. Zaczynam od Czeremchy - wczesnym rankiem przybywam tam pociągiem i fru. Jest gęsta mgła i żeśko ale dla mnie ok. Kieruję się w stronę Mielnika, który robi na mnie bardzo dobre wrażenie jak gmina. Zadbane, dobre opisane, z ciekawą ofertą turystyczną i kinem miasteczko wyróżnia się na tle dogorywającego rodzeństwa w Polsce. Pierwotnie miałem pojechac do Niemirowa, ale zbyt niskim poziom wody w Bugu sprawił, że przeprawa est nieczynna (na szczęście nie pojechałem tam). Próbuję, zatem w Mielniku. Dojjżdzam akurat na początek przerwy... masz ci los. Najbliższy most to 8km stąd (w przeciwnym do mojego kierunku)- wiec nie czekam tylko śmigam. Jak się okazuje to stary most kolejowy z poboczem z desek którym można przejechać rowerem. Jest piękna pogoda (w okolicach 23st). Las pachnie grzybami - zresztą nie tylko pachnie. Lasy Mielnickie obfitują w grzyby - za każdym razem jak się zatrzymuję znajduję przynajmniej 10 sporych sztuk bez większego wysiłku. Łza się w oku kręci...Jest przepięknie - zerowy ruch, zapachy, kolory i cisza..Cały czas jadę zielonym szlakiem. Jest tak wilgotno, że klocki z tyłu które myślałem, że spokojnie wystarczą na ten wyjazd starły się błyskawicznie. Dojeżdżam do Janowa Podlaskiego jak słońce zaczyna zachodzić. Około 18-19 jest już ciemno, więc trasą jadę już w kierunku Kodenia i Włodawy. trasę co chwila przecina czerwony szlak Nadburzańskiego szlaku rowerowego do Hrubieszowa. Po 190 km nowe siodełko zaczyna si,ę dawać we znaki (tj chyba to siodełko, a nie np. zdezelowany pampers). Nocleg znajduję 5 km od Włodawy na polu opodal jednej z nitek Włodawki. Jestem styrany, ale podróż do Janowa przyniosła mi tyle radości, że mam wszystko w duu..
więcej zdjęć

  • DST 139.53km
  • Czas 06:48
  • VAVG 20.52km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakończenie lata 2013 - Wielkopolska vol2

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 29.09.2013 | Komentarze 0

Trasa:
Opatówek-Kalisz-Morawin-Myszowice-Skęczniew-Józefów-Uniejów-Wartkowice-Wilczkowice-Łęczyca


Nastepnego dnia ale nie o świcie - około 10tej zbieramy się, szybki review Opatówka i dalej do Kalisza. Temperatura powoli się podnosi jest coraz cieplej, deszczowe chmury rozrzedzają się. W Kaliszu dajemy sobie czas na małe zwiedzanie, napicie się czegoś ciepłego i ogólne delektowanie się fajnym miejscem. Pełno tutaj ciekawych kamienic i klimatycznych miejsc. Warto poświęcić dłuższą chwilę na to miasto. Jest już mocno po południu jak wyruszamy dalej - cel Łęczyca. Jest to nasz plan minimum. Po drodze chcemy jeszcze zahaczyć o Uniejów. Jedziemy znowu przez pobliskie wiochy - jest bardzo spokojnie i sielsko. Ta trasa to w większości żółty i niebieski szlak. Zahaczamy jeszcze o Jeziorsko i dojeżdzamy do Uniejowa. Piękne miasteczko - zamek i ryneczek robią na mnie pozytywne wrażenie. Odpoczywamy chwile i udajemy się do Łęczycy - Piotrek myślał jeszcze o innej trasie, ale ostatecznie jedziemy razem do Łęczycy i stamtąd pociągiem do Wawy. Oczywiście nie omijają nas spóźnienia pociągów, ale dzięki bardzo miłemu kierownikowi pkp jakoś udaje nam się dojechać do celu.
Bardzo udany wyjazd, szczególnie jeżeli chodzi o towarzystwo Piotra tym bardziej że był to nasz pierwszy wypad. Liczę na więcej ;-)

Doskonałe miejsce biwakowe - Opatówek © LeeFuks

Opatówek - dawna brama © LeeFuks

Dzwonnica gdzieś na trasie © LeeFuks

Kalisz - chata w Grodzie Piastów © LeeFuks

Kalisz - Dzwonnica Gród Piastów © LeeFuks

Kalisz - Koścółek Dwór Piastów © LeeFuks

Kalisz - fragment bramy wjazdowej Gród Piastów © LeeFuks

Kalisz - neon Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego © LeeFuks

Kalisz - siedziba Narodowego Banku Polskiego © LeeFuks

Kalisz - Bazylika mniejsza © LeeFuks


Kalis - Rynek © LeeFuks

Kalis - Rynek © LeeFuks

Kalisz - ul. Kanonicka © LeeFuks

Krajobraz gdzieś po drodze © LeeFuks

Zaliczyłem gminę ;-) © LeeFuks

Okolice Uniejowa © LeeFuks

Uniejów - brama wjazdowa do zamku © LeeFuks

Kolarze dwaj w bramie zamku Uniejów © LeeFuks

Uniejów - zamek © LeeFuks

Dzwonnik z Notre Damme © LeeFuks


  • DST 188.83km
  • Czas 09:26
  • VAVG 20.02km/h
  • VMAX 45.78km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

zakończenie lata 2013- Łódzkie vol1

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 25.09.2013 | Komentarze 0

Trasa: Piotrków Tryb-Moszczenica-Grabica-Druźbice-Zelów-Sędziejowice-Marzenin-Zduńska-Wola-Sieradz-Wróblew-Błaszki-Opatówek


Wspólnie z Piotrem ruszamy na weekendowy podbój centralnej Polski. Pierwotny plan aby wzdłuż Pilicy dobić się do Czerska i potem do Lublina odłożyliśmy na następny raz (mam nadzieję że jak najszybciej).
Spotykamy się więc w Piotrkowie i ruszamy w kierunku zachodnim. Bierzemy na klate wiatr, który wieje z północnego zachodu i jedziemy. Najpierw małe zwiedzanie Piotrkowa, wizyta w informacji, zaopatrzenie się w mapki i dawaj. Jedziemy, ale nie wyjeżdżamy..Około godz. błądzimy po Piotrkowie, po czym jedziemy do Moszczenicy i zjeżdzamy dopiero na zachód. Śmigamy przez pobliskie wioski do Zduńskiej Woli. Jest miło, jednak wiaterek ciągle nas prześladuje. Temperatura na poziomie 16stopni. Okolica raczej cicha, mały ruch nawet na popularniejszych trasach. Dookoła pola i lasy, co jakiś czas przeplatane małymi mieścinkami. Zachaczamy o Zelów i zwiedzamy Zduńską Wolę. Zaczyna się ściemniać kiedy dojeżdżamy do Sieradza. Krótki odpoczynek i dalej już trasa do Kalisza. Zrobiło się ciemno, ale wiatr ustał i utrzymująca się temp. czynią jazdę bardzo przyjemną. Postanawiamy rozbić się w Opatówku, kilka kilometrów przed Kaliszem. Niestety Opatówek okazuje się większa mieściną i mamy mały problem ze znalezieniem miejsca na na rozbicie namiotów. W końcu rozbijamy się na pograniczu parku miejskiego i jakiegoś pola. Miejscówka całkiem, całkiem - miękko (tylko ta bulwa :-)) , wydaje się bezpiecznie. Odsłonięci jesteśmy od wschodu drzewami i płotem. Jemy, każdy robi sobie prasówkę i idziemy spać.









Piotrków Trybunalski - Rynek © LeeFuks

Piotrków Trybunalski © LeeFuks

Gdzieś po drodze © LeeFuks


Zduńska Wola © LeeFuks

Zduńska Wola © LeeFuks






Sieradz wieczorem © LeeFuks


Sieradz wieczorem-brama © LeeFuks


  • DST 236.10km
  • Teren 30.00km
  • Czas 10:47
  • VAVG 21.89km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

NPK, Podlasie i Liwiec

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

trasa: Łochów-Kamionna-Stoczek-Wrotnów-Kosów Lacki-Sterdyń_Kamieńczyk-Ciechanowiec-Brańsk-Dziadkowice-Drohiczyn-Paprotnia-Trebice-Holubla-Siedlce w lubiane przeze mnie rejony Nadburzańskiego Parku Krajobrazowego, Podlasia oraz doliny Liwca.

Zapuszczony dworzec w Łochowie © LeeFuks


Zespół pałacowo-parkowy w Łochowie © LeeFuks

O 9tej jestem w Łochowie, skąd od kieruję się do Kosowa Lackiego.
Jadę kawałkem trasy na Węgrowa by w Kamionnej zjechać na boczną drogę do Dąbrowy. Znikomy ruch, cisza i spokój. Robi się sielsko, pogoda dopisuje. Mijam Stoczek, Wrotnów i dojeżdżam do Kosowa Lackiego. Krótka przerwa na loda i dalej w drogę. Jako, że wyjechałem później jak planowałem mam świadomość, że trasę trzeba będzie zmodyfikować bo w pierwotnych planach celem był Chełm i Lublin.. Ale zostawiam to na później. W Sterdyniu oglądam sobie pięknie odnowiony Pałac Ossolińskich
Zespół Pałacowo- Parkowy w Sterdyni © LeeFuks

Kościół w Sterdyni © LeeFuks

po czym ruszam w kierunku Kamieńczyka.
Dawnej była tutaj przeprawa promowa przez Bug - jestem ciekawy co z niej pozostało. Okolica jest naprawdę cudna. Na wjeździe do Kamieńczyka witają mnie na drodze dwa bociany swobodnie baraszkujące po ulicy. Nice! - urokliwe miejsce. Jest Bug, ale flisaka ani widu, ani słychu. Najbliższy most -Nur. Postanawiam zrobić sobie tutaj przerwę na posiłek i na odświeżenie. Siedząc w cieniu, podziwiam okolicę. Jak tutaj cicho i pięknie.. Ktoś po drugiej stronie rzeki stuka, a ja mam wrażenie że dzieje się to gdzieś daleko za mną... Po cichu miałem nadzieję, ze ten prom -może turystycznie, może jakoś inaczej, ale jednak będzie. Ale co tam. Zza trzcin wychodzi jakiś miejscowy, pytam go jak to z tym promem jest, a On że już od dobrych kilkunastu lat nic tutaj takiego nie było. Tak się składa, że tego Pana ojciec pływał tutejszym promem.. Ojciec umarł, prom poszedł na złom, właścicielowi już się nie opłacało itd.. Gadamy chwilę, po czym ni stąd ni zowąd Pan proponuje mi że mnie podrzuci.. Odmawiam oczywiście, bo nie po to mam rower, żeby mnie ktoś podrzucał autem.. Ale miły Pan mówi,że nie autem tylko łódką.. aaaa łódką, i rower tez Pan by wziął? pytam.. No jasne! ;-). To inna sprawa - godzę się bez chwili namysłu. Mój rower takiego transportu jeszcze nie uświadczył. Ale jaja.. umawiamy się za 30 min. Brodząc w średnio czystych wodach Bugu, czekam na mój transport. Następnie ładujemy rower i bagaż na krypę i dalej nieście wody. Szybko i sprawnie.
Dziękii Bogu są jeszcze porządni ludzie © LeeFuks

Pomyśleć, że przeprawa na drugi brzeg zajmuje 5 min, a w obecnej sytuacji ludzie muszą walić 10 km do Nur'a . Większość ma swoje pola po drugiej stronie rzeki.. kiepsko. Tutaj informacja! Jezeli ktoś będzie wracał z okolic Ciechanowca, jest możliwość przeprawy przez Bug do Kamieńczyka - trzeba zapytać w gospodarstwie po lewej stronie przy samej rzece. Ja przeprawę miałem gratis..
Urok NPK © LeeFuks

Udaję się do Ciechanowca, gdzie jak się dowiedziałem jest dziś Święto chleba. Ciekawe co to.. Czym bliżej Ciechanowca tym więcej aut, a w samym Ciechanowcu ludzi masa, samochodów jeszcze więcej.. wszystko stoi... Próbuję dotrzeć do Muzeum rolnictwa w którym jest festyn, ale po chwili rezygnuję - ilość ludzi mnie odstrasza. Wracam i jadę na Brańsk. Postanowiłem, że będzie to miejsce w którym zawrócę i stamtąd pojadę w kierunku Sielec. Ostatni pociąg mam - 23 z minutami. Będzie podróż nocna..
Dawniej Pałac Ossolińskich, obecnie Zespół Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego im. Krzysztofa Kluka © LeeFuks

Jadę do Dziadkowic,
Chyba Dziadkowice © LeeFuks

dalej Drohiczyn
Koścół i zachodzące słońce © LeeFuks

Zachód słońca w NPK © LeeFuks

Jest 21sza i robi się ciemno. Przede mną jakieś 45km i biorąc pod uwagę, że teraz robię jakieś 20 km na godzinę z postojem.. Zagęszczam ruchy. Celowo wybieram drogę przez okoliczne wioski - raz pusto, dwa - klimatowo. Nie mylę się, pomimo, że jest ciemno, jest super. Zapach, cisza, i księżyc. Kiepsko tylko, że muszę się tak spieszyć. DO Siedlec dojeżdżam z 30 minutowym zapasem, mogę coś zjeść i spokojnie czekam na pociąg.
Wyjazd udany. Trasa bardzo przyjemna, teren zróżnicowany, dużo lasów i łąk. Jedyny mankament -to boląca dupa - boli mnie jak cholera - muszę koniecznie zmienić siodełko, bo na tym nie da się już jeździć.

  • DST 249.96km
  • Teren 60.00km
  • Czas 11:56
  • VAVG 20.95km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

R10-Pomorze Zachodnie & finał Tall Ship Races

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 1

Pomysł był aby jak się uda pojechać polskim odcinkiem R10 do Międzywodzia, potem do Wolina i do Szczecina na kończące się Tall Ship Races
Finał Tall Ship races-Goetheborg © LeeFuks

Ale jak zwykle został troszeczkę zmodyfikowany... Z Łaz wyruszam o świcie. Jest cicho i słychać tylko szum morza. Sklepy i budy są pozamykane, wszystkie nadmorskie miasteczka do godz. 7mej są spokojne, ale na wakacje wyzbyte ze swoich charakterów. Wszystkie wyglądają tak samo - w płytowo-blaszanych kombinezonach czekają na przemarsz dzikiej chordy antyglobalistów..(może kapitalistów). Szybko dojeżdżam do Gąsek, gdzie zatrzymuję się na chwile aby spojrzeć na wschód słońca i jadę dalej. Szlak R10 po tej stronie Polski jest fatalnie oznakowany (lub w ogóle), miesza się z innymi szlakami i w większości tak naprawdę jechałem na czuja. To prawda - coś się zmienia, coś powstaje, ale brak całościowego połączenia szlaku psuje wszystko. Dużo jest odcinków leśnych, co z większym bagażem może znacząco utrudniać podróżowanie, ale nie są też to odcinki jakoś szczególnie długie. Jako, że prawie wszystkie miejsca na trasie przynajmniej raz już kiedyś odwiedziłem, nie mogę powiedzieć, że trasa powaliła mnie na kolana, jednak kilka miejsc jest naprawdę wartych polecenia jak np. Trzebiatów, Wolin i Szczecin. Trzebiatów ze względu na swój klimat - piękne miasteczko z ciekawą architekturą. Kolorowe budynki, wąskie uliczki i górujący nad miasteczkiem Kościół czynią to miejsce bardo klimatycznym. Na ryneczku poznałem starszego Pana, który jak się okazało był Honorowym Krwiodawcą, szczycącym się największą ilością oddane krwi w Polsce (czy to prawda - nie interesuje mnie to, ważne że opowiedział mi trochę o Trzebiatowie i był bardzo zabawny uczynił te chwile kiedy sobie gadaliśmy bardzo przyjemnymi).
Trzebiatów - wjazd do miasta © LeeFuks

Trzebiatów - budyni na Rynku © LeeFuks

Trzebiatów - od tyłu © LeeFuks

Wolin - za odcinek Międzywodzie - Wolin (no prawie Wolin). Przez niespełna 20 km jedziemy ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Dziwnej, która szeroko rozlewa po lewej stronie się tworząc bajkowe krajobrazy.

Sam Wolin (byłem tutaj pierwszy raz) już taki super nie jest, ale daje mu plusy za osadę na Dziwnej
Wolin-osada na Dziwnej © LeeFuks

i wzgórze Wisielców z ciekawie usytuowanymi kurhanami. Jako, że czas mnie jak zwykle gonił musiałem się wesprzeć PKP i podjechać z Wolina do Szczecina (ale może to i dobrze - traska dookoła zalewu wygląda bardzo ciekawie - więc zostawia ją na next time). Jadąc pociągiem do Szczecina oczywiście trafiam na wagon w którym siedzi czterech Polaków i dwóch Niemców. Impreza trawa na dobre, jeden z Polaków trochę zna angielski i niemiecki i jakoś tam się dogadują, ale najlepsze jest kiedy pytania schodzą na rodzinę i na pytanie o żonę Niemiec odpowiada, że tam siedzi (pokazując na drugiego Niemca....), najpierw ten który rozumiał - powoli trawi po czym patrzy na rodaków i cedzi - "Ty On chyba mówi, ze ten drugi to jego chłopak.." - miny, łapanie się za głowy, jęki - ale tez próby powstrzymania się reakcji - niezapomniane i bezcenne... muszę też oddać chłopakom z Polski, że pod koniec imprezy podeszli do Niemców na pożegnanie i powiedzieli im, że ich szanują i nic im do tego.. Pięknie!
Szczecin - tutaj chyba największa niespodzianka - piękne miasto (tez jest tutaj po raz pierwszy), klimatowe, piękna architektura no i to co w porcie.. dla mnie orgia w biały dzień. Najpiękniejsze żaglowce na wyciągnięcie ręki, wieczorem klimatu dodała muzyka z poszczególnych jednostek i oświetlenie. Trochę dużo ludzi, ale też ciśnienie medialne było duże - zresztą co się dziwić - Szczecin ma się czym chwalić.


Wyjeżdżając po północy, wszędzie pełno ludzi, miasto cały czas żyje..Pięknie. Na pewno tutaj wrócę. Jeszcze nocny wypad do Stargardu - bo stamtąd właśnie mam pociąg do Koszalina. Traska bardzo spokojna, mały ruch i fajna pogoda - sama przyjemność.
Link do reszty zdjęć
Mapka dla odcinka Łazy-Wolin


  • DST 15.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

do Unieścia

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

z Jeremiśkiem po mapę i rybkę, a co.. ;-)

  • DST 55.43km
  • Czas 02:07
  • VAVG 26.19km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łazy-Dąbki

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Łazy-Osiek-Kleszcze-Sucha Koszalińska-Glęźnowo-Bukowo Morskie-Dąbki
szybki, wieczorny rozruch. Po kilku dniach bez roweru jechało mi się wysmienicie. Po drodze trzy fajne kościółki i pozostałości po opactwie Cystersów w Bukowie Morskim.

  • DST 123.52km
  • Czas 05:40
  • VAVG 21.80km/h
  • Sprzęt Jimi Hendrix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawa-Mława (prawie..)

Piątek, 12 lipca 2013 · dodano: 12.07.2013 | Komentarze 2

Trasa: WArszawa-Nieporęt-Wieliszew-Nasielsk-Świercze-Sońsk-Ciechanów-Konopki-Stupsk-Wola Szydłowska


Miałem dojechac do rodzinki która była w okolicach PAsymia, ale...

WYjechałem w okolicach 4.30 zaraz po deszczu. Pogoda żeśka, ale przyzwoicie. W okolicach Zegrza zachmurzyło się znowu i tak juz było do końca. Ciemne chmury towarzyszyły mi przez całą trasę, jak nie nad moją głową to zaraz gdzies boku. ALe o dziwo deszcz dupci mi nie zmoczył.. Kilka razy kropiło, ale tylko przelotnie. Sama trasa od Nasielka do Ciechanowa fajna, bocznymi drogami przez pola i lasy. Nareszcie dotarłem do Ciechanowa (jakos nigdy nie było okazji) i jestem mile zaskoczony. Przez to, że nie jechałem dalej zgodnie z planami (o tym za chwilę) miałem czas poszwędac się po Ciechanowie. Miasteczko zrobiło na mnie wrażenie poniemieckimi osiedlami familoków, klimatem przypominającym Stary Chorzów. Druga rzecz to "wieża Ciśnień" - zniszczona, ale emanująca niesamowitym klimatem konstrukcja. No i te jagodzianki jakie jadłem na Ciechanowskim "deptaku" pyyyycha. Niestety wypad musiałem zakończyć przed Mławą - dziewczyny szybciej wróciły z Mazur i zabrały mnie na trasie. Szkoda, bo dzień dobrze się zapowiadał, miałem doby czas i siły. Co prawda pogoda od Nidzicy deszczowa, ale co tam..
trudno -jak się nie ma tego co lubi...

Zbiornik wyrównawczy zaprojektowany przez warszawskiego architekta Jerzego Michała Bogusławskiego w 1972 © LeeFuks

Nasielsk

dla niezdecydowanych i pijaków- zawsze dojdą do domu..




Ciechanów